sobota, 10 marca 2012

Rozdział #12

   O 8 rano obudziłam mnie Jess.Miałam ochotę jej przywalić, przecież są wakacje, a ja muszę tak wcześnie wstawać.No, ale obiecałam iść z nią dzisiaj do lekarza upewnić się, że nie jest w ciąży.
-Wstawaj, bo później będą duże kolejki, a ja muszę mieć pewność, że nie jestem matką-darła się moja przyjaciółka.
-Daj mi pół godziny.
   
Wygramoliłam się ślimazarnie z łóżeczka i zmierzyłam w stronę szafy.Z tego powody, że dzisiaj nie było za ciepło ubrałam  czarne rurki, różową bokserkę do tego siwy sweterek i białe conversy. Poszłam do kuchni zjadłam jakieś szybkie śniadanko, a później wykonałam poranną toaletę.

-Rusz swoją dupcie jestem gotowa-powiedziałam do Jess.
-No nie gadaj-mówiła zdyszana Jess.
Szybko wyszłyśmy z domu, a do ginekologa prawie biegłyśmy. Było to dość daleko.Po jakiś 20 minutach byłyśmy na miejscu.
-Czekaj chcę pić-mówiłam wyczerpana.
-No nie gadaj-mówiła zdyszane Jess.
Weszliśmy do jakiegoś sklepu i kupiłyśmy butelkę wody.Ja oczywiście musiałam jeszcze kupić coś słodkiego.Jak weszliśmy do lekarza to na szczęście nie było dużej kolejki.Siedziały tam tylko dwie panie, a jedna była w środku.Jess zarezerwowała wizytę, a później usiadła obok mnie.
-Boje się-wymamrotała pod nosem.
-Uspokój się wszystko będzie git-pocieszałam ją.
-A co będzie jeśli Lou mnie zostawi z powodu tego dzieciaka?-zapytała a w jej w oczach były zły.
Teraz to już jej nie wiedziałam co jej odpowiedzieć.Kto wie co odbije dla mojego brata.Zza  brązowych drzwi wyszła ładna i wysoka blondynka.
-Jess teraz Twoja kolej- uśmiechnęła się blondynka.
-Idziesz ze mną?-zapytała moja przyjaciółka.
-Nie poczekam tutaj.
Jess wstała i weszła do pokoju.Ja w tym czasie siedziałam i przeglądałam czasopisma o młodych matkach.
      Po jakiejś godzinie zaczęłam się o nią nie pokoić.Wstałam i zaczęłam chodzić jak jakiś debil w tą i spowrotem.Po kilku minutach drzwi się otworzyły, a z nim wyszła zapłakana Jess.Od razu się na mnie rzuciła.Podeszła do nas pani i zapłaciłam jej.Wyszłyśmy od lekarza i szliśmy w stronę przystanku gdzie się poznałyśmy.Autobusy już się tam nie zatrzymywały więc spokojnie można było pogadać.Jess usiadła i schowała twarz w dłonie.
-Powiesz coś w końcu -powiedziałam i mocno się do niej przytuliłam.
-Ten idiota nie mógł inaczej, zaplanował to wszystko.Lou mnie zostawi- przy tych słowach rozpłakała się jeszcze bardziej.
Nie wiedziała co mam je powiedzieć .Zapewniałam, że nie będzie w ciąży a tu jednak taki bobasek będzie.Jak on mógł z nią tak postąpić.
-Trzeba powiedzieć to Louisowi i mojej rodzinie-wyrwał mnie z myśli jej głos.
-Ile ty już jesteś w ciąży?
-Pani powiedziała, że około 2 tygodni czy 3 nie pamiętam.Tylko nie piśnij nikomu nic sama im to wszystko powiem-mamrotała Jess.

-Jasne i pamiętaj my z Olivią zawsze Ci pomożemy zawsze-wstałam i pociągnęłam ją za sobą.Poszłyśmy w stronę domu.Przez mały lasek tak żeby nikt nas nie widział.Po drodze zatrzymałyśmy się przed sklepem i kupiliśmy coś do jedzenia.Żadna z nas się nie odzywała.

   Kiedy weszłyśmy do domu Jess zaczęła pakować swoje rzeczy.
-Jadę do babci na parę dni.Nie moge mieszkać cały czas u Ciebie-powiedziała smutna.
-No ale jak to nie moge Cie teraz zostawić, a Lou?-zapytałam płacząc.
-Lou...wszystko mu powiem przed wyjazdem. Może tam zaczne nowe życie i jakoś babcia pomoże mi z tym pasożytem-mówiła trzymając się za brzuch.
-Nie mów tak o dziecku.Może ono i zepsuje Ci trochę życie, ale będzie Cię kochać tylko Ciebie-uśmiechnęłam się.
-Masz rację to moje dziecko, wychowam je bardzo dobrze, a i zostaniesz chrzestną?-zapytała, a na jej twarzy zagościł uśmiech.
-Jasne, będę kupować temu komuś super zabawki-pogłaskałam ją delikatnie po brzuchu.
Pomogłam jej się spakować.Nie chciała nic jeść ani nic.Usiadłyśmy jeszcze razem w salonie i wspominałyśmy dawne czasy.
-Kiedy jedziesz do babci?-zapytałam i polożyłam głowę na jej ramieniu.
-Jak jutro powiem wszystkim, że jestem w ciąży to jutro- powiedziała i łezka słynęła jej po policzku.
Po kilku godzinnej rozmowie Jess musiała już iść.Pożegnała się z nią.Oczywiście nie odbyło  się bez płaczu.Pomogłam zapakować jej walizki do taksówki i odjechała.
-Będę tęsknić kochana-powiedziałam sama do siebie.
Poszłam do swojego pokoju.Postanowiłam się nie zamartwiać wyjazdem Jess na bo przecież jutro się jeszcze zobaczymy.
Poszłam do pokoju moich rodziców, bo chciałam pooglądać zdjęcia z mojego dzieciństwa.Nie wiem w ogóle, dlaczego, ale miałam taką ochotę.Otworzyłam ich wielka szafę i zaczęłam szukać tam albumów.Znalazłam kilka, ale nie mogłam znaleźć mojego ulubionego.Kiedy tak szukałam natknęłam się na jakieś szare pudło, którego nigdy wcześniej nie widziałam.Odsunęłam je i szukałam dalej albumu.Coś mnie podkusiło, aby tam zajrzeć.Nie mogło być tam nic strasznego dlatego bez zastanowienia je otworzyłam . Zobaczyłam jakieś dokumenty z moim imieniem i nazwiskiem.Ale to nazwisko to nie było Tomlinson tylko jakieś inne.Od razu wzięłam to do ręki, a te dokumenty było o adopcje.Myślałam, że zaraz dostane zawału.Nie jestem ich prawdziwą córką tylko adoptowaną. Nie wiedziałam co mam zrobić poczytałam tylko co tam jeszcze było.Zaadoptowali mnie ja miałam 2 latka.Moi prawdziwi rodzice zginęli w wypadku, a ja jakimś cudem przeżyłam.Cała się trzęsłam nie wiedziałam co mam zrobić.Szybko wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Liama.
-Błagam przyjedz muszę pogadać z Tobą-krzyczałam cała roztrzęsiona.
-Jasne ale to coś poważnego?-zapytał troskliwie.
-Nie, nie tylko masz być sam i szybko.Proszę-łzy lały mi się jak deszcz.
Położyłam się na łóżku i nie mogłam przestać płakać.Okłamywali mnie przez całe życie jak mogli.Powtarzałam cały czas sama do siebie, aż do pokoju wbiegł Liam.
-Co się stało czemu płaczesz- usiadł obok mnie na łóżku a ja się w niego wtuliłam.
-Liam ja jest adoptowana, oni mnie okłamywali-nie mogłam opanować płaczu.
-Ej spokojnie.Gdzie to znalazłaś?-wypytywał Liam.
Poszłam z nim do pokoju moich rodziców.Pokazałam mu to i kopara mu opadła.Szybko pochował to i ładnie schował do szafy, a ja przytuliła się do misa od niego.
-Nie mów nikomu błagam-patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.
-Oczywiście możesz mi zaufać -powiedział i położył się obok mnie.
Uwielbiała z nim rozmawiać mogłam powiedzieć mu o wszystkim, a on nigdy tego nie wygada.Było już późno, ale poprosiłam go żeby jeszcze został, bo nie chcę być sama.Traktowałam go jak brata.Z nikim inny nie dogadywała się jak z nim.Nawet Lou nie umiał mnie tak pocieszyć.
-Liam idę się umyć, ale szybko to zrobię.
-Poczekam na Ciebie-włączy sobie mojego laptopa.
W łazience szybko doprowadziłam się do normalnego stanu i ubrałam w bokserki i koszulkę Hazzy.Około 2 zamówiliśmy pizze.Zdziwiłam się, że o tej godzinie  nam ją  przywieźli.Obejrzeliśmy kilka jakiś filmów, ale Liam musiał już iść.
-Cześć ślicznotko. Jutro się odezwę-zapowiedział i pocałował mnie w policzek.
-Hej.Dzwoń zawsze i o której chcesz-odwzajemniłam buziaka.
Ogarnęłam lekko dom i położyłam się spać.Nie mogła zasnąć.Przekręcałam się z boku na bok, ale jakoś się udało.

                                             ******************************* 

Jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału.Obiecuję, że w następnych będzie bardziej
ciekawy;)Pisany przy piosence:
http://www.youtube.com/watch?v=K7Nj65PddFs&ob=av2e.Nie wiem czemu, ale zawsze przy piosenka mam wenę.Komentujecie plose<333











Taki tam słodki Malik i jego paczydła♥♥


Zacne loczki mój Haroldzie♥♥















Taki boski Liam;)

Louis w czapeczce Hazzy;**



Kochany blondasek;*



Rozdział #11

**Oczami Nicol***
    Dzisiaj ostatni dzień w Paryżu.Postanowiliśmy z Liamem spędzić go razem.Ubrałam się w wygodne ciuchy i pożegnałam z Harrym.
-Lece skarbie!Paaa- krzyknęłam.
-Jestem zazdrosny-udał smutnego i pocałował mnie.
Pobiegłam do pokoju mojego przyjaciela i weszłam bez pukania.
-Siemka, to co dzisiaj robimy?-przytuliłam się do niego.
-No nie wiem ślicznotko wymyśl- Liam.
-Nie znam Paryża, ale mam nadzieję, że dobrze się dzisiaj pobawię.
Szybko wybiegłyśmy z hotelu i zmierzyliśmy w stronę taksówki.Najpierw pojechaliśmy do kina na "Przed świtem". Przez cały film Liam komentował wszystko i rzucał w ludzi popcornem, a potem udawał głupka, że to nie on. Kilka fanek zaczęło piszczeć i prosić go, a autografy i zdjęcia.
-To teraz idziemy do wesołego miasteczka- powiedział Liam łapiąc mnie za rękę.
-Ale obiecaj, że to przeżyję?
-Jasne nic Ci się nie stanie-śmiał się Liam.
Powoli zmierzaliśmy w stronę  wyznaczonej rozrywki.Kilku fotoreporterów robiło nam zdjęcia.Jestem bardzo ciekawa jakie będą tego nagłówki.
-To co najpierw?-zapytał.
-No nie wiem, ale ja chcę tego misia-wskazałam ręką na ogromnego, brązowego misia.
-No jasne poczekaj chwilkę.
Liam zaczął rzucać piłeczkami z całych sił.Chyba mu zależało na tym misiu.Przypomniało mi się, że podoba mu się jakaś dziewczyna i jeszcze to w moim pokoju.To nie mogłam być ja.Co na to Harry?Przyznam się, że jakimś uczuciem go darzyłam, ale nie mogłam być z nim.Z myśli wyrwał mnie jego głos.
-Mam do Ciebie tego misia-skakał i cieszył się jak głupi.
-Spokojnie, chodźmy dalej.
Kiedy chodziliśmy z jednej na drugą atrakcje to po drodze spotkaliśmy Eli i Zayna.Jakoś na ich twarzach nie gościł uśmiech.Czas szybko nam tak zleciał.Kupiliśmy sobie lody i szliśmy w stronę centrum.Po drodze dostałam sms'a od Harrego"I jak się słonko bawisz?Pamiętajcie, że o 20 mamy samolot♥♥;*"Szybko mu odpisałam tak, żeby  Liam nie widział, bo zaraz dawałby mi jakieś wykłady.
-Teraz został tylko ostatni punkt naszej wycieczki-powiedział , śmiejąc się.
-Już nie mogę się doczekać!-przytuliłam się do niego.
On ma zawsze genialne pomysły więc na pewno będzie to coś super.Było gorąco.Po Paryżu chodziło wiele zakochanych par, które wszędzie się przytulały i całowały. Zatrzymaliśmy się w pewnej restauracji z której był piękny widok na Wieże Eiffla. -Jejciu jak tu pięknie.
Zamówiliśmy coś do jedzenia.Wspominaliśmy dawne czasy. Liam powiedział, że jego rodzice się rozwodzą.Jak o tym mówił to widziałam, że chciało mu się płakać, ale udawał twradziela.Po obiedzie Liam zapłacił za wszystko i poszliśmy już do hotelu.Trzeba było się spakować i lecieć do Londynu.
-Dziękuje za wspaniały dzień-powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-Nie ma za co!-krzyknął.
Mogłabym zostać tu już na zawsze, ale nie mogłam zostawić brata i przyjaciółek.Weszłam do pokoju i zobaczyłam spakowane walizki i brak Harrego.Do lotu zostały jeszcze 2 godziny, więc postanowiła się odświeżyć i przebrać.Wyciągnęłam z torby pierwsze lepsze ciuchy i poszłam do łazienki.Szybko wskoczyłam pod prysznic.Następnie poprawiłam makijaż i ubrałam się w przygotowany zestaw ciuchów. Zabrałam pozostałe rzeczy i schowałam do walizki.Do torebki wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy. Z torby wyciągnęłam
jakąś kartkę i ołówek i zaczęłam coś szkicować.No początku była to jakaś ławka, potem jakaś kobieta a na końcu dorysowałam jej chłopaka.Usłyszałam śmiechy na korytarzu.Byłam pewna że to Niall i Harry. Kiedy mój chłopka wszedł do pokoju nawet mnie nie zauważył.
-Hejka Harry można wiedzieć gdzie byłeś?-zapytałam i udałam obrażoną.
-No wiesz nasze słodkie tajemnice z Niallem- podszedł do mnie i zaczął mnie całować.
-Zostaw mnie,  za jakieś 40 minut mamy samolot, jedziemy?-zapytałam.
-Dobra już mnie nie kochasz rozumiem.Jak chcesz to chodź.
Chciałam wziąć moją walizkę, ale Harry wyrwał mi ją z ręki i powiedział, że za ciężka dla mnie.Ja szybko pobiegłam po resztę wariatów. Złapaliśmy taksówki, które zawiozły nas na lotnisko.Tam czekały na chłopców masa fanek.
-Skąd one wiedzą, że dzisiaj wracamy i o której?-zapytałam oburzona.
-One są cudowne i wiedzą wszystko-powiedział blondasek.
Podeszło do nas kilku ochroniarzy i zaprowadziło nas do samolotu.Zabrali nasze bagaże, a my usiedliśmy wygodnie w fotelach. Włożyłam słuchawki w uszy i oparłam głowę o ramię Hazzy. On mnie przytulił, a ja starałam się zasnąć.Cały czas obserwowałam Zayna i Eli.W ogóle się do siebie nie odzywali.Wydawało mi się, że to coś poważnego. Po paru minutach zasnęłam na ramieniu Harrego.
-Wstawaj zaraz lądujemy-ktoś poczochrał mi włosy.
-Dobra.
W ogóle nie ogarniałam co się dzieje.Bardzo mnie bolała głowa i brzuch.Wysiadłam z samolotu, a w oczy uderzyły mi promienie słońca.
-Co się z Tobą dzieje?-zapytał Harry.
-Nic, tylko po prostu źle się czuję- odpowiedziałam ziewając.
Mój chłopka złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę auta, w którym czekał na nas Louis.Chciałam jak najszybciej pojechać do domu i pójść spać.
-No witam, czemu nie jest poinformowany o związku mojej siostry i mojego skarbusia?-zapytał przytulając się do nas mój braciszek.
-Oj Lou tak bardzo Cię przepraszamy.Byliśmy tak zajęci sobą, że zapomnieliśmy zadzwonić -powiedział Harry.
-Może wybaczę.No nie wiem...-Lou.
Wsiedliśmy do auta, a reszta pojechała taksówką.Byłam padnięta i zasypiała w aucie.Jak podjechaliśmy pod dom to chłopcy wypakowali moje rzeczy i zanieśli do pokoju.Ja w tym czasie pogadałam trochę z Jess.
-Słoneczko jadę do domu.Jutro się zobaczymy-powiedział i pocałował mnie Harry.
-Jasne-powiedziałam i poszłam do pokoju.
Rozpakowałam rzeczy i poszłam do kuchni.
-No i gadaj mi wszystko ze szczegółami!-krzyczałam  do Jess.
-Ale o co Ci chodzi?-zapytała udając, że podlewa kwiaty.
-No o Ciebie i Lou.Na gadaj mi wszystko-usiadłam w salonie z herbatą.
-No nic, zapewne tak jak u Ciebie i Harrego.
Poszłam do łazienki się umyć.Przebrałam się w koszulę Hazzy, którą mu zabrałam jak byliśmy w Paryżu.Następnie postanowiłam jeszcze pogadać z Jess. Powiedziała o obawie, że jest w ciąży.Umówiłam się, że jutro pójdziemy do lekarza to sprawdzić. Poszła się umyć, a ja postanowiłam zajrzeć na mojego Fabebooka.Przyznam, że byłam przerażona, bo nie wiedziałam jak na mój związek z Hazzą zareagują jego fanki.Kiedy się zalogowała zobaczyłam, że na mojej tablicy roi się od wpisów osób, których nie znam .Niektóre były takie jak"Co to za dzi*ka!?Niech odwali się od mojego męża", a inne dość miłe"Śliczna z niej dziewczyna, niech będzie szczęśliwa z Harrym;)''. Przeglądałam jeszcze profile moich znajomych i Harrego, który dodał już zdjęcia z Paryża.Ucieszyłam się jak głupia po czym wyłączyłam laptopa i poszłam do mojego pokoju spać, a Jess leżała już w moim łóżeczku.



                                                ************************************




Nie wiem czemu ale kocham to zdjęcie!;)) ☻