sobota, 19 maja 2012

Rozdział#28

***Kilka dni później***
   Lot na Bahama był długi i męczący, a to wszystko przez Paula, który marudził.Musiał lecieć z nami dla naszego bezpieczeństwa.Jechaliśmy taksówką, gdzieś nie mam pojęcia gdzie.Ledwo co trzymałam się na nogach, zasypiałam na ramieniu Hazzy.Taksówka się zatrzymała i wysiadał Paul, chciałam zrobić to samo, ale Harry mnie zatrzymał.
-Nie szalejcie za bardzo gołąbeczki-zaśmiał się.
-Spadaj.Jutro się zdzwonimy.
-Harry daleko jeszcze?-marudziłam.
-Kochanie nie denerwuj się.
Jechaliśmy jeszcze kilka minut, a ja spałam.
-Wstawaj i zawiązuję Ci oczy-wyszczerzył się Harold.
-Rób co chcesz.
Zawiązał mi oczy i wyprowadził z auta.Obojętne mi było co za mną zrobi, ja chciałam tylko łóżko.Słyszałam jak rozmawiał jeszcze przez telefon, ale jakoś nie wyraźnie.Kierowca niósł nasze walizki.Potknęłam się o krawężnik i jeb na trawę.Wziął mnie na ręce i pocałował w czoło.
-Jesteś gotowa zobaczyć dom gdzie spędzimy kilka najbliższych nocy?-postawił mnie na ziemię.
-Okej, ale potem idę od razu do łóżka.
Delikatnie ściągał mi chustę.Światło mnie poraziło, ale dobra.Stałam przed ich "skromnym"  apartamentem.No nie wiedziałam, że  mają taki ogromną willę.Zaprowadził mnie do środka i zapłacił taksówkarzowi.To co było na zewnątrz to pikuś do tego czy tej kuchni. Widać, że nie mieli na co wydać kasy.
-Kochanie podoba się?-przytulił mnie,
-Wasz niewielki apartament na Bahama!-krzyknęłam.
-Jesteś zła?
-Nie zaskoczona-pocałowałam go.
-Idź zobacz górę.
Weszłam, było pięć par drzwi.I ciekawe które wybrać, ale pod jednymi drzwiami była różyczka.Domyśliłam się, że to mogą być.Sypialnia przepiękna, ciekawe czym mnie jeszcze zaskoczy.Otworzyłam jeszcze jeden drzwi z tego pokoju.No nie łazienka też skromniutka.W wannie woda z różami.Oj kocham mojego głuptaska.
-Najpierw się wykąpiesz, potem zjesz kolację ze mną i pójdziesz spać.A jutro pójdziemy na plażę.
-Nie Hazza, spać!
-Zrobiłem tak ładne dla z Ciebie,a  Ty nie chcesz-zrobił smutna minkę.
-Oj dobrze.
Poszłam do sypialni i z torby wyciągnęłam koszulkę i bokserki oraz kosmetyczkę.Zdjęłam z siebie brudne ubrania i weszłam do gorącej wody.
   Posiedziałam w wannie dobra godzinę, ale musiałam wyjść bo kolacja była gotowa.To kąpiel mnie rozbudziła.Nasmarowałam ciało czekoladowym masłem, a na głowie zrobiłam turban.Zjedliśmy pyszną kolację przy świecach i lampce wina.Jest tam cholernie gorąco i nawet klimatyzacja i otwarte okna nie pomagają.Poszłam do łazienki, rozczesałam włosy.Zgasiłam światło w sypialni i otworzyłam okno.
-Kotku ślicznie wyglądasz-nakrył mnie kocem.
-Dobranoc.
-No pewno będzie dobra-pocałował mnie w czubek głowy.

    Wstałam około 10.Harruś jeszcze drzemał.Wyszłam na dwór.Ciepłe powietrze uderzyło mi w twarz, ale co tam tu jest gorąco,a w Londynie pada deszcz.Położyłam się na leżaku i zadzwoniłam do Liama.Dowiedziałam się, ze Olivia jednak została.Pogadałam ze wszystkimi po trochu.W kuchni nie mogłam się troszkę ogarnąć, ale jakoś udało mi się wszystko znaleźć.Zrobiłam mu typowe brytyjskie śniadanie i starannie ułożyłam na stole.Schodził ze schodów.
-Niki nie gadaj, że zrobiłaś śniadanie?-zaśmiał się.
-Bardzo zabawne-pocałował mnie, sadzając na blacie.
-Jakie plany na dziś?
-Plaża, Ty, Ty i jeszcze raz Ty.
Zjedliśmy śniadanie przy żartach i śmiechu.Poszłam do łazienki.Tam ubrałam nowy strój kąpielowy, a na to założyłam przewiewną sukienkę.Włosy związałam w starannego koga.Harry zadzwonił po Paula, który był u nas po 10 minutach.We trójkę ruszyliśmy na plażę oddaloną tylko o nie cały kilometr.Chłopaki szeptali coś, a mnie to irytowało.Na plaży poszli do jakiegoś małego gostka i gadali z nim o jakimś jachcie.Wsiedliśmy do takiego i gdzieś popłynęliśmy.
-I powiedz mi, że to Twój jacht-odgarnęłam mu loczki.
-Nie mój misiu, tylko też chłopaków.
Byliśmy na środku oceanu.Paul i Harry skakali, nurkowali i wygłupiali się.Ja leżałam i opalałam się.Nie ma mowy, żebym weszła do wody.Namawiali mnie,ale ja odmawiałam.Przysypiałam już tam trochę i głowa napierdzielała mnie od słońca.Poczułam jak ktoś mnie łapie za nogi i za ręce.Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo wylądowałam w wodzie.Przyznam, że woda wcale nie była aż taka zimna.
-Zabije was!!-okryłam się ręcznikiem.
-My tu przyjechaliśmy popływać, a nie Ty będziesz leżeć-śmiał się Paul.
-Zabawne.
Usiadłam na dziobie jachtu i patrzyłam przed siebie.
-Podoba Ci się tu?-zapytał Harry.
-Oczywiście, że tak, tylko Ty zawsze za nie płacisz i tak dziwnie się czuję.
-Nie gadajmy o kasie- pocałował mnie
 Wróciliśmy do domu.Razem z Paulem kąpaliśmy się w basenie.Miło leciały nam godziny, ale Harry go wyrzucił.Leżałam na nim na  materacu.
-Musze coś zrobić, Ty tu zostaniesz i będziesz grzecznie leżeć-wytrzepał wodę z włosów.
-Jasne.
Jak opętany pobiegł do domu i wrócił z moją czerwoną sukienką i czarnymi szpilkami.W tej, której byłam w Paryżu i zapytał się mnie czy zostanę jego dziewczyną.O co tu do cholery chodzi?Kazał mi to ubrać. Tak zrobiłam, ale co dalej.Wszystkie okna pozamykał i pozasłaniał żaluzję.Zadzwonił Lou.Powiedziałam mu o tej całej sytuacji.
-Ej, a może on chce z Tobą zerwać?-powiedział Niall.
-Ty dzięki, ale po co ta sukienka i wszystko?
-Może w takim fajnym stylu i powie zostańmy przyjaciółmi-pocieszała mnie Jess.
-Ja z wami nie rozmawiam!Żegnam.
Leżałam w hamaku i różne myśli chodziły mi po głowie.Mogła to być prawda co oni mówili.Włosy trochę mi wyschły i związałam je w kitkę.Wyszedł zza szklanych drzwi Paul!
-Co Ty tu robisz?-facepalm.
-Niespodzianka, a teraz chodź grzecznie.
Weszliśmy do domu, w którym było pełno dużych, małych świeczek i różnych kwiatów.Zerwanie w takim stylu?Zajebiste.Zaprowadził mnie na taras gdzie była przyszykowana kolacja przy winie.Zestresowana usidłam na krześle,  a Paul szepnął coś Hazzie.Zjedliśmy to co było na talerzach i popijaliśmy winko.
-Musimy poważnie porozmawiać-powiedział Harry i wstał.
-Nie mogłeś zerwać ze mną w Londynie tylko przywozić tu i jeszcze bardziej w sobie rozkochać?-oczy zalały mi się łzami, a on śmiał się.
-Widać, że wszyscy się dobrze spisali-podniósł mnie-Ja nie chcę z Tobą zrywać.
-...-podniosłam brwi.
-Jesteśmy ze sobą prawie dwa lata i wiem, że jesteś tą jedyną-uklęknął-Wyjdziesz za mnie?-z kieszeni wyciągnął pudełeczko z pierścionkiem.
-Tak-założył mi pierścionek i pocałował-Myślałam, że chcesz ze mną zarwać.
-Nawet tak nie myśl.Chodź porywam Ci gdzieś.
   Doszliśmy na plaże, gdzie był rozłożony koc.Dookoła niego świeczki, a na nim miska z przeróżnymi owocami.Karmiliśmy się nawzajem przy zachodzie słońca.A byłam taka przerażona tym ''zerwaniem". Leżeliśmy wtuleni w siebie, oglądając niebo.Z tego powodu, że robiło się ciemno wróciliśmy do domu.
-Co robimy?-powiedziałam, rzucając się na kanapę.
-Małe Hazziątka?-uśmiechnął się.
-Chodź do góry-pociągnęłam go.


                                        ********************************
Postarałyście się z komentarzami pod poprzednią notatką ♥ i dzięki temu nabrałam weny i udało napisać mi się to.Napiszcie co o tym sądzicie, bo dla mnie to się jakoś nie za bardzo podoba.Zapraszam na mojego nowego bloga.Dodawajcie się do obserwatorów, to dla mnie bardzo ważne :)