środa, 2 maja 2012

Rozdział #24

***Pięć miesiące później***
**Oczami Jess**
Jestem już w siódmym miesiącu ciąży, a brzuch mam jak miałabym rodzić już jutro. Lekarze znają już płeć, ale ja chcę niespodziankę.Dwa miesiące temu przeprowadziłam się do mojej siostry Alex i jej przyszłego męża Matta, żaby mieć bliżej  do pani ginekolog która zajmuje się moim brzdącem.Moje relacje z Louisem  troszkę się poprawiły, ale nie powiedziałam mu, że to jest jego dziecko.Dzisiaj byłam umówiona z Olivią i Nicol, a później z Lou.Znalazłam dobrze płatną pracę jako kucharka.Za zarobione pieniądze chcę kupić małe mieszkanie i potrzebne rzeczy dla dziecka.
   Obudziłam się z bólem brzucha.Wstałam szybko z łóżka i jak zawsze w domu nikogo nie było.Ubrałam się w to.Zjadłam kanapki z Nutellą.Położyłam się na sofie i głaskałam  po brzuchu.To dziecko cały czas się kręci i mnie mocno kopie.Założyłam kurtkę, i owinęłam się szalikiem.Drzwi zamknęłam na klucz i zatrzasnęłam  bramkę.Do ulubionej kafejki szłam zaledwie 20 minut.Przy stoliku siedziała Nicol.
-Cześć-rzuciła mi się na szyję.
-Stęskniłam się-pocałowałam ją w policzek.
Zamówiłam sok pomarańczowy. Olivia jak zawsze się spóźniła.Przybiegła zdyszana, bo musiała załatwić coś ważnego.Rozmawialiśmy trochę o dziecku, a Olivce uśmiech nie schodził z twarzy. Dziewczyny  żaliły się jak to ciężko im było bez ich chłopaków, kiedy oni byli w dwumiesięcznej trasie koncertowej po Europie.
-Z czego się cieszysz Olivia?-zapytałam..
-Dostałam się, dostałam!!-krzyczała i wyciągnęła z  torebki list.-Pamiętacie jak chciałam zostać tancerkę i no być na tych wszystkich koncertach i w teledyskach z gwiazdami?
-No tak jakieś pół roku temu to wysłałaś-powiedziała Niki.
-No i teraz się udało. Zaczynam za tydzień-piszczała.
-Nie wiem czy wiesz, ale to nie jest w Londynie tylko w Stanach-spojrzałam na nią.
-Liam się wkurzył, że wylatuję-posmutniała.
-Będziesz spełniać marzenie, poznasz masę gwiazd i w ogóle zwiedzisz świat-pocieszałam ją.
-Ale zostawię to co jest dla mnie najważniejsze, czyli was, Liama i rodzinę-jej oczy zaszkliły się łzami.
Stracę jedną z najważniejszych osób w moim życiu.Nie mogę w to uwierzyć, ale w końcu o tym marzyła od dziecka, o sławie i tańcu. Zapłaciłyśmy za wszystko i poszłyśmy zrobić obchód po sklepach.Olivia uzupełniała brakujące kosmetyki i ciuchy.Spojrzałam na zegarek była 13.40.Za dwadzieścia minut jestem umówiona z Lou.Pożegnałam się z przyjaciółkami i wybiegłam z galerii.Nasze spotkanie miało się odbyć w niewielkiej restauracji która znajdowała się w mało znanej Londyńskiej uliczce.Nie miałam siły biec, bo tak strasznie bolał mnie brzuch.Usiadłam na ławce, musiałam odpocząć.Jak dotarłam na miejsce Tomlinson już czekał.Spóźniłam się  o jakieś piętnaście minut.
-Ja Cie przepraszam, ale zasiedziałam się z dziewczynami i później w drodze brzuch zaczął mnie boleć-przytulił mnie.
-Ale już wszystko dobrze?Nic Cię nie boli czy z dzieckiem w porządku?-wypytywał.
-Tak jest świetnie-odwzajemniłam uścisk.
Ucieszyło mnie to, że się tak martwi, chociaż czułam do niego jakiś  dystans. Zamówiliśmy pizze i swobodnie prowadziliśmy pogawędkę.
-Na kiedy masz termin?-zapytał i popatrzył mi głęboko w oczy.
-Jakoś w połowie kwietnia-uśmiechnęłam się.-Lou ja muszę powiedzieć Ci coś bardzo ważnego.Wiem jak możesz zareagować, ale musisz znać prawdę.
-Słucham?-złapał mnie za rękę.
-To Ty jesteś ojcem mojego dziecka-zamknęłam oczy.
-Boże zostanę ojcem i będzie kopia mnie, kocham Cię Jess.Zamieszkaj z nami  razem   wychowamy to dziecko.
-Nie, jedyne co będziesz robił z tym dzieckiem to je widywał kiedy Ci pozwolę i płacił duże alimenty-wstałam i szykowałam się do wyjścia.
-Jak coś będzie Ci potrzebne to zadzwoń-powiedział i złapał mnie lekko za nadgarstek.
Lou siedział i nie mógł wykrztusić z siebie ani słowa.Wyszłam stamtąd szybko i szłam w stronę domu.Na dodatek jeszcze zaczął padać deszcz.
-Nie no świetnie-powiedziałam sama do siebie.
Zauważyłam sklep.Weszłam do niego, a był to sklep z dziecinnymi rzeczami.Chodziło tam sporo mam z dużymi brzuchami.W oddali zauważyłam trzy znajome mi sylwetki.Szybko do nich podbiegłam.
-Cześć, co wy tu robicie-zapytałam obejmując siostrę od tyłu.
-My no...yy...oglądamy, a Ty co tu robisz?-zapytała zakłopotana.
-Oglądam rzeczy dla mojego dziecka.
-Kochanie zawieź ją do domu-zwróciła się do swojego narzeczonego.
Z niechęcią stamtąd wyszłam i pojechałam do domu.W aucie się cały czas awanturowałam z Mattem.On jest cudowny.Traktuje go jak brata, którego nie mam.Moja siostra nie mogła wymarzyć sobie lepszego kandydata na męża.Odprowadził mnie pod same drzwi, zrobił herbatę i kazał leżeć pod kocem.Włączyłam jakiś program w telewizji i ze zmęczenia zasnęła.
    Straszne skurcze w brzuchu i mocne kopnięcia dziecka obudziły mnie z popołudniowej drzemki.W kuchni znalazłam tabletki na bóle brzucha, łyknęłam dwie i popiłam zimna wodą.Złapałam się za brzuch, nie mogłam wytrzymać tego bólu.Zadzwoniłam do Nialla, ale on jak zawsze miał wyłączony telefon.Zadzwoniłam po Lou to jedyna osoba, która może mi teraz pomóc.
-Lou przyjedz po mnie i zawieź mnie do szpitala błagam-mówiłam przez płacz.
-Ale co się dzieje?-zapytał zdziwiony.
-Chyba dziecko chce zobaczyć świat.
-Spakuj rzeczy i zaraz będę-krzyczał coś jeszcze do chłopaków.
Poszłam do sypialni i wyciągnęłam z szafy torbę i powrzucałam tam najpotrzebniejsze rzeczy.Usiadłam na sofie i czekałam na ojca mojego dziecka.Wpadł do domu jak oszalały, a za nim Niki.
-Rodzisz?-zapytał przewrażliwiony.
-Nie wiem!
Lou wziął mnie pod pachę, a Nicol zabrała torbę.Położyli na tylnych siedzeniach w aucie, a Tomlinson jechał jak szalony.
-Zwolnij, bo nie dojedziemy do szpitala-starała się go uspokoić Niki.
-Jeszcze mi w aucie urodzi i co?
W szpitalu nie dałam rady iść sama.Miła pielęgniarka kazała mi usiąść na wózku i czekać na lekarza.Później reszta znajomych przybiegła do szpitala.
-Czy może ten szanowny lekarz tu przyjść i zrobić coś, bo zaraz pęknie mi brzuch!!-krzyczałam na cały szpital.
-Spokojnie młoda kobieto-przyszedł młody i przystojny lekarz-Zaraz zobaczymy co się z Tobą dzieje- uśmiechnął się słodko i nagle cały ból zniknął.
-Kto jest ojcem dziecka?-zapyta znajomych.
-Ja, ja, ja -krzyczał Lou.
-Pan wchodzi z nami reszta czeka.
-Nie my też wchodzimy jesteśmy  rodziną-awanturował się Niall.
-Ale nie ma takiej potrzeby-złapał mnie za ramię.
-Ale my musimy nie rozumie pan tego?- powiedziała oburzona Olivia.
-No dobrze, ale macie być grzeczni i stać w kącie.
Musiałam przebrać się w jakieś  szpitalne ciuchy i udać się na prześwietlenie.Potem szybko zawieźli mnie na porodówkę.Lou usiadł koło mnie, a lekarze otoczyli mnie w kółko.
-Będzie miała pani wcześniaka.Jeśli uda się urodzić pani normalnie to super, a jeśli nie to cesarskie cięcie-uśmiechnął się lekarz
-Tylko szybko, chce mieć to już za sobą.
Dawali mi instrukcję co mam robić i w ogóle, ale ja ich nie słuchałam.Złapałam mocno rękę Louisa, że pisnął z bólu i zaczął się horror.
-Jess przyj!-krzyknął Niall.
-A co ja tępaku robię?
  Dwie godziny rodzenia i jestem wykończona.
-Jess nie urodzisz tego dziecka nie masz siły-powiedziała pielęgniarka.
-Mam proszę, ostatni  raz spróbuję!!- łzy napłynęły mi do oczu na samą myśl o cięciu brzucha.
Wszyscy lekarze zebrali się dookoła mnie.Musiałam teraz się postarać, bo inaczej nie wiem czy przeżyję rozcinanie mojego brzucha.Czułam jak dziecko zbliża się do wyjścia.
-Dobrze kochana jeszcze raz i wyjdzie całe-powiedział lekarz.
Starałam się jak najszybciej urodzić to dziecko, żeby całe wyszło już na świat.Po chwili poczułam pustkę w brzuchu.Zrobiło się tak jakoś lekko.Po sali rozległ się płacz noworodka .Odetchnęłam z ulgą i popłakałam się, ale tym razem to za szczęścia.Moi znajomi zaczęli wzdychać i zachwycać się bobaskiem.
-Mają państwo ślicznego i zdrowego synka-uśmiechnęła się pielęgniarka- Umyjemy go i zaraz będą mogli się min państwo nacieszyć.
Pielęgniarki pozwoliły mi się przebrać i umyć, a następnie zawieźli mnie do innego pokoju.Lou nie opuszczał mnie na krok.Z pomocą lekarzy przyszłam do pokoju w którym siedzieli wszyscy moi znajomi.Usiadłam na łóżku i czekałam aż oddadzą mi moje dziecko.Przywieźli mi go w  inkubatorze .
-A czy on jest zdrowy?-zapytałam.
-Tak wszystko jest w porządku, tylko jest wcześniakiem-uśmiechnęła się położna.
Wszyscy zachwycali się dzieckiem, ale trzymał go tylko dumny ojciec.Przystojny lekarz poprosił moich znajomych o opuszczenie sali.Mógł zostać tylko ojciec.
-Musicie wybrać imię-usiadł na łóżku.
-Jess wybierz-pogłaskałam bobaska po główce.
-Phillip?
-Tak to jest świetne imię-krzyknął lekarz.
Zostawił nas samych.Trzymałam małego Phillipa na rękach i całowałam w czółko.
-Kocham was-położył się obok mnie Louis-Szkoda, że nie możemy utworzyć normalnej rodziny, takiego prawdziwego domu dla tego dziecka.
-Możemy.Przepraszam za to co powiedziałam w pizzeri, też Cię kocham-namiętnie mnie pocałował.
Leżeliśmy razem i wychwalaliśmy Phillipa, ale musiałam oddać już dziecko, a Tomlinson musiał już jechać.Nie mogłam zasnąć.Szczęście rozpierało mnie od środka.Nie dość, że mam dziecko to jeszcze znowu jestem z Louisem.W odwiedziny przyszła też moja siostra, jej narzeczony i nasza babcia.Matt i babcia poszli zobaczyć noworodka ja z siostrą rozmawiałyśmy o rodzinnych sprawach.
-Szkoda, że oni tego nie widzą-mocno się w nią wtuliłam.
-Widzą z nieba.Zawsze byli koło nas i wspierali.Takie jest życie, gdyby nie to,  że tata wybrał nasze życie to nie mogła bym Cię teraz przytulić.
-Ale czemu on popełnił samobójstwo?
-Chciał być przy mamie w tym lepszym świecie, zrozum-pocałowała mnie w czoło-Jutro zrobią wam badania i jeśli wszystko będzie dobrze jedziecie do domu.
-Ale super-przetarłam łzy.
-A Louis wstawił zdjęcie Phillipa na TT i wszystkie fanki się nim zachwycają - uśmiechnęła się.
Kiedy oni pojechali do domu nakarmiłam jeszcze małego, bo płakał i nie dawał spać
innym dzieciom.Leżałam i myślałam jak potoczą się dalsze losy naszej małej rodzinki, później zasnęłam...

    -Pani Jess wstajemy dziecko chce jeść-obudził mnie głos położnej.
Trzymała na rękach mojego małego synka, który był ubrany cały na niebiesko.Wzięłam go na ręce  i nakarmiłam piersią i sama poszłam odbyć poranną toaletę.Później musiałam zrobić jakieś badania kontrolne.Pobieranie krwi, moczu i inne pierdoły, które nie wiem do czego były mi potrzebne.Takie same badania zrobili Phillipowi, oczywiście byłam przy tym obok niego.
-Obydwoje jesteście zdrowi, mogę was dzisiaj wypisać- powiedział pan doktor.
-Świetnie-wzięłam Philipa na ręce i poszłam do pokoju.
Kiedy tam weszłam wszystko było już spakowane i ułożone na łóżku, a na krześle siedział Louis z kwiatami i wózkiem dla dziecka.Pocałował najpierw malucha, a potem mnie.Poszłam do recepcji gdzie siedziała dość nie miła starsza pani i wypisałam się ze szpitala.
-Pod szpitalem jest masa fanek-powiedział i zabrał mi wózek.
-No i co mnie one?Pobije je najwyżej-zaśmiałam się i poprawiłam czapeczkę Philipowi.
Przed szpitalem czekało kilku napakowanych gości.Zapakowali wózek do bagażnika i pojechaliśmy do domu.
-Mam dla Ciebie niespodziankę, dlatego jedziemy do mnie-uśmiechnął się i seksownie poruszał brwiami.
-Boję się.
Pod domem Paul wypakował wszystkie bagaże, Nicol zabrała mi dziecko, a Louis zasłonił oczy i gdzieś zaprowadził.
-Jesteś gotowa na niespodziankę?-zapytał i pocałował mnie w szyję.
-No jasne.
Otworzył skrzypiące drzwi zza, których pachniało nowością.Odsłonił mi oczy i ujrzałam niebiesko zielony pokój dla małego Philipka, który leżał już w łóżeczku.
-Jejciu jak ja wam dziękuję-rzuciłam się każdemu na szyję.
Zeszliśmy na dół, bo Harry gotował obiad.Trzeba było przyznać, że gotował wyśmienicie.Jak dziecko płakało to dziewczyny latały na zmianę.Głupio się czułam, ale kazali mi odpoczywać.Po obiedzie poszłam z Lou do sypialni i położyliśmy się na łóżku razem z maluszkiem.
-Czy Ty chcesz ze mną mieszkać?-zapytał Lou.
-No a mogłabym?
-Jasne, że tak, przecież już Olivia z nami mieszka-uśmiechnął się.
-A Niki czemu nie?
-To jest tajemnica-objął mnie ramieniem.
Resztę dnia spędziliśmy na siedzeniu w salonie i oglądaniu filmów.Podobno małe dzieci cały czas płaczą, ale Philip jest grzeczny i całe dnie spęcza na leżeniu i machaniu małymi rączkami.Pod wieczór nakarmiłam go i położyłam spać.Siedziałam przy łóżeczku i podziwiałam moją pociechę.Później sama poszłam wziąć prysznic i spać...


                                          ***********************************
Co o  Tym sądzicie?Mi osobiście się bardzo podoba.Dziękuję za jedno słabe pod ostatnią notatką, tylko chciałabym wiedzieć co się temu komuś nie podobało.

                          KOMENTUJECIE to dla mnie ważne<33
Baby Lux ♥♥
http://a2.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/553829_247226895375806_210397999058696_450672_2034856068_n.jpg