wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział #31Część2!

...Miło nam się siedziało,ale z Harrym musiałam się już zbierać.Pożegnałam się ze wszystkimi i pojechaliśmy pod mój dom.Miałam być gotowa za godzinę.Otworzyłam moją szafę pełną ubrań, a tam zaledwie kilka sukienek i par butów.Nie wiedziałam o co chodzi.Posprawdzałam inne szafki, ale tam tez nie znalazłam za dużo rzeczy.Na biurku leżała karteczka "Nie martw się o rzeczy, nic mi się nie stało :)"-Louis. Co oni z tym Haroldem kombinują.Poszłam wziąć szybki prysznic.Później całe ciało nasmarowałam waniliowym balsamem.Założyłem bieliznę do tego rajstopy pod kolor odcień skóry.Pomalowałam rzęsy i nałożyłam  niewielką ilość pudru.Szybko założyłam to.Pochodziłam po domu i sprawdzałam co jeszcze zabrali "złodzieje". Przyjechał po mnie Paul.Zawiązał mi oczy czarną chusteczką i "porwał".
  Jechaliśmy krótko.Pomógł mi wysiąść i prowadził gdzieś.Było mi trochę zimno i ślizgałam się w tych szpilach.Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenie, w którym ślicznie pachniało.Posadził na  krześle i kazał nie ściągać opaski.W pewnym momencie ktoś złożył pocałunek  na moich ustach.Wiedziałam, że to Harry.Tylko jego usta tak idealnie pasują do moich.Zdjął opasę i zobaczyłam pięknie ustrojona salę.Pełno świeczek, róż i lampek.Podszedł do nas miły kelner i zamówiliśmy kolację.W ciszy siedzieliśmy i patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Tą piękną chwilę przerwał nam pan, który przyniósł nasze zamówienie.Zjedliśmy kolacje przy żartach i miłej rozmowie.Niestety musieliśmy się już zbierać, bo czekała mnie kolejna niespodzianka.Po raz kolejny musiał zasłonić mi oczy.Paul przyjechał po nas i pojechaliśmy po dalsze prezenty.
   Teraz droga trwała dłużej, ale jakoś dało się wytrzymać.Usłyszałam jak otwierają bramkę, która lekko zaskrzypiała. Hazza poprosił Paula, żeby już pojechał.
-Czy jesteś gotowa na to co teraz zobaczysz?Będę Cię trzymać w razie czego-zaśmiał się.
-Ale gdzie Ty mnie przywiozłeś?-zapytałam lekko zdenerwowana.
-Do lasu na grzyby, nie panikuj!
Szybkim ruchem ręki zerwał ze mnie czarną opaskę i rzuciłam mu się od razu na szyję.Przed nami stał piękny dom.
-Wiem, że jesteś wariat,ale tego się po Tobie nie spodziewałam-musnęłam lekko jego usta.  
-Kocham Cię- pokazał  dołeczki. 
Wziął mnie na ręce i zaniósł pod drzwi.Przekręcił klucz w zamku i weszliśmy do środka.Postawił mnie w dużym salonie. Ten dom był śliczny, nie ma słów, żeby go opisać. Kuchnia Też niczego sobie.Harry będzie miał pole do popisu przy gotowaniu, bo akurat tam ja się jakoś nie sprawdzam. Poszliśmy na górę.Miałam wybrać do którego pokoju wchodzimy.Weszłam do pokoju dla dziecka. Zaczęłam płakać ze szczęścia.Następna  była nasza   sypialnia. Usiadłam na łóżku i zdjęłam  szpilki.Jakoś tak posmutniałam.Harry to zauważył i od razu do mnie podszedł i ukucnął przede mną.
-Co się dzieje?-zapytał z troską w głosie.
-Bo Ty cały czas za mnie płacisz, a ja tylko siedzę w domu i nic nie robię.Ty masz pracę...-uciszył mnie pocałunkiem.
-Niki znowu zaczynasz.Ty za to wszystko płacisz mi tym, że jesteś ze mną, że mnie kochasz-położył się obok-Zapomniałem jeszcze jedna niespodzianka.Wrócił szybko i trzymał ręce za plecami.
-Jeszcze taka najlepsza niespodzianka-zza pleców wyciągnął dwa słodziutkie kocurki.     
-Biały jest Twój, nazwij go jakoś-objął  mnie.
-Może, hmm...Sue?
-Może być, a to Larry?-ucieszył się, pocałowałam go.
On musiał jeszcze gdzieś wyjść, ale obiecał, że wróci jakoś około 20.Pochodziłam trochę po domu i zapoznałam się z nim.Usiadłam na bujanym krześle w pokoju dla naszego przyszłego dziecka.Uśmiechnęłam się sama do siebie i pomyślałam jak to będzie cudownie jak zostaniemy rodzicami.Zadzwoniłam do Jess ona przyznała się, że o wszystkim wiedziała i pomagała dekoratorowi wnętrz dobierać rzeczy pod mój gust.Niespodzianka się udała.Kotkom wlałam mleko do miseczki i postawiłam w kuchni.Pobawiłam się z nimi trochę.Nigdy nie miałam kociaków, ale sądzę, że to wspaniałe zwierzęta.Poszłam się wykąpać.Pod prysznicem zrobiłam to co powinnam.Delikatnie zasłoniłam rolety, rozglądnęłam się po pokoju, po czym podeszłam do lodówki. Z dolnej przegrody wyciągnęłam bitą śmietanę. Odłożyłam ją i podbiegłam do sypialni. Zdjęłam koszulę, naciągnęłam na nogi kabaretki, ubrałam czarne, wysokie szpilki z czerwona platformą. Rozpuściłam włosy i przeczesałam je palcami. Dochodziła 20, wiedziałam, że Harry za chwilę wróci. Wzięłam ze sobą bitą śmietanę i położyłam się na łóżku. Usłyszałam jak Loczek otwiera drzwi wejściowe. Potrząsnęłam bitą śmietana i zaczęłam powoli nakładać na swój brzuch. Zaczęłam pomiędzy piersiami i schodziłam coraz niżej. Odłożyłam śmietanę. Po chwili wszedł on do naszej nowej sypialni. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się figlarnie. Żadne z nas nie odzywało się. Jedynie przygryzłam wargi. On zaczął zdejmować swoją czarną marynarkę. Przez ten cały czas uśmiechał się do mnie. Zdjął koszulę, zostając w samych spodniach. Były już znoszone i przedarte, aczkolwiek nadal wyglądał w nich jak bóg. Powoli podszedł do mnie. Myślałam, że się na mnie położy, lecz on oparł ręce tak, że jedna był po mojej lewej, a druga-po prawej. Kolana położył na łóżku i zaczął zlizywać ze mnie bitą śmietanę. Zaczął od góry i schodził w dół. Rękę trzymałam w jego spodniach. Jego język był już na samym dole. Rozszerzyłam nogi i zaczęłam jęczeć. Wbiłam mu paznokcie w plecy, po chwili jednak puściłam i zaczęłam ściągać jego pasek, który położyłam obok. On ściągnął spodnie razem z bokserkami. Obróciłam się tyłem do niego, on zaś chwycił pas i uderzył mnie nim. Wiedziałam, że nie robi tego, aby sprawić mi ból, lecz by podgrzać sytuację. Jęknęłam więc i przystawiłam się do niego. Chwycił mnie za włosy, zrobił to delikatniej, niż się spodziewałam. Brutalnie wręcz wszedł we mnie. Uderzył mnie jeszcze dwa razy. Przekręciłam się,aby znaleźć się w innej pozycji. Leżałam, oplatałam go nogami, on zaś klęczał. Trzymałam go za szyję, on całował mnie po brzuchu. Po chwili podniósł mnie, nie przerywając stosunku. Przycisnął mnie do ściany, a praktycznie rzucił mną o nią. Przyśpieszył, sapał coraz głośniej, ja zaś jęczałam. Doszłam, myślałam, że to zauważy i przestanie, on jednak nadal kontynuował. Odepchnęłam go lekko, lecz on jeszcze mocniej przycisnął mnie do ściany. Doszedł, więc puścił mnie. Leżeliśmy obok siebie na podłodze i dyszeliśmy. Odwrócił się w moją stronę uśmiechnął. Poprawił mi kosmyk włosów, które opadły mi na czoło. Tą piękną chwilę przewał telefon Hazzy.
-Boże Loui- burknął.
Poszłam zmyć z siebie cała tą bita śmietanę.Nalałam gorącą wodę do wanny i powlewałem różnych olejków przez co ładnie pachniało.W szafce znalazłam koszyczek ze świeczkami i zapałki.Porozkładałam wszystkie i ustawiłam w różne miejsca w łazience.Od tyłu zaatakował mnie Harold.Wykąpaliśmy się razem przy czym chlapiąc jak małe dzieci.W łazience było pełno wody i piany.Jak wyszłam owinęłam się ręcznikiem i związałam włosy.Później Hazza nasmarował mnie masłem czekoladowym, a ja mu plecki i brzusio waniliowym.W kuchni nalałam po lampce wina jakie znalazłam w lodówce.Zaniosłam je do sypialni,a tam obejrzeliśmy komedię "Dwa dni w Nowym Jorku". Świetny film.Przyszły do nas kotki i położyły się na puszystym dywanie.Zbiegłam do kuchni odłożyć lampki od wina, a przy okazji dałam kotkom kolacje.Pożegnałam się z nimi i wolnym krokiem poszłam do góry.Położyłam się obok Harrego, który teraz był smutny.
-A Tobie co się teraz stało?-usiadłam na nim okrakiem.
-Bo ja tyle dla Ciebie robię, a boję się, że mnie kiedyś zostawisz-odwrócił głowę.
-Nawet tak nie myśl.
Położyłam się koło niego, a on jak zawsze mocno mnie przytulił i dzisiejszy dzień umilił mi dwoma słowami ♥

                                  *****************************************
Jak obiecałam jest nowy  we wtorek.Podoba mi się ten rozdział i mogę zaliczyć go do jednego z najlepszych.Kolejny dodam na pewno do piątku.Pod tym rozdziałem pokażcie ile was tu ze mną jest i niech każda , która to czyta zostawi komentarz! To dla mnie bardzo ważne :) Zobaczymy ile mam tu prawdziwych "fanek" <huehuehue> Pochwalcie się jakie macie średnie? +___+