piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział#30

   Harry zawiózł mnie do lasu.Było tam zimno, ciemno i padał deszcz.Zanosiło się też na burzę.
-Kochanie zimno mi-powiedziałam i chciałam się do niego przytulic.
-Trzeba było się ubrać-zaśmiał się.
Przejechałam dłońmi po nogach, żeby chociaż trochę rozgrzać je .Prowadził mnie gdzieś głębiej i głębiej.Usiadł na pieńku.
-Harry ja... ja... jestem w ciąży i zimno nam-wstał i z całej siły uderzył pięścią w brzuch.
-No to już po dziecku i po Tobie.Nie kocham Cię i nigdy nie kochałem.Wierzyłaś we wszystkie bajeczki które Ci opowiadałem IDIOTKA!!-uderzył mnie pięścią w nos.
 Otworzyłam oczy i byłam w sypialni Hazzy.To był tylko głupi sen.W pokoju nikogo nie było.Zbiegłam na dół a, tylko siedziała Jullie.
-Cześć gdzie reszta-zapytałam, biorąc na ręce Philipa
-Pojechali do sklepu-odłożyła czasopismo.
-A Ty spałaś u Zayna?-zapytałam ciekawsko.
-Tak, no jakoś tak wyszło.
Pochodziłam po pokoju z maluchem i musiałam coś zjeść, bo umierałam z głodu.Zrobiłam jajecznicę, również dla Jullie, bo mnie o to poprosiła.Zjadłyśmy wspólnie przy porannej pogawędce.Bardzo miła z niej dziewczyna lub to tylko pozory.Pobawiłyśmy się z maluszkiem, a przy okazji zrobiłyśmy niezły syf.Ktoś zapukał do drzwi.Myślałam, że chłopcy, ale to tata Lux przy prowadził ją do chłopców.Obiecałam mu, ze zaopiekuję się jego córką.W kuchni zarobiłam jej jakąś kaszkę, jak dzieci mogą to w ogóle jeść.Jullie poszła się ubrać, a mi dwa potworki zostały na głowie.Jeden rozwalał chrupki, a drugi wylewał picie.To jeden powód dla którego nie chcę mieć dzieci.Później zamieniłyśmy się rolami.Jak wróciłam z góry Jullie zrobiła dwie latte i wypiłyśmy ją przy oglądaniu wiadomości.Brunetka poszła po coś do góry, a w tym czasie chłopcy wrócili z zakupów.Obładowani torbami weszli do domu i wszystko im wypadło.
-Wow, maskara, macałbym-powiedział Zayn.
-Szacunek Niki- Niall zrobił wielkie oczy.
-Ma się czym pochwalić- Liam oblizał usta- Hazza to ma szczęście-dokończył.
-Boże o co wam chodzi??-krzyknęłam.
-Może pójdziesz założyć stanik?!-krzyknął Lou.
-Dobra- zaczerwieniłam się.
Aż tak musieli się podniecać, ze zobaczyli moje cycki.Pobiegłam do pokoju loczka i założyłam brakującą część garderoby.Zbiegłam na dół gdzie wszyscy oglądali poranne bajeczki.Rozumiem, że w domu jest dwójka małych dzieci, ale Lou i Niall byli bardzo przejęci tą bajką.Usiadłam pomiędzy Harrym , a Zaynem. Loczuś rzucił się na mnie i zaczął nachalnie  całować.
-Jadę dzisiaj do Holmes Chapel, bo mama i Gemma zaczęły tam ponownie mieszkać-szepnął mi do ucha.
-Będę płakać-czułam jego oddech na mojej szyi.
-Pojedziesz ze mną i pokażę Ci wszystko.Opowiem moje dzieciństwo i inne takie-zaczął robić mi malinkę.
-Ej tu są dzieci-krzyknął Liam.
-Dobra zamknąć się.
Hazza wziął mnie na ręce i pobiegliśmy do sypialni.Rzuciła na łóżko i ściągnął swoją koszulę.Dobierał się do mnie, ale nie pozwoliłam mu.
-Przestań proszę-odepchnęłam go.
-Przepraszam zapomniałem o tym, że muszę poczekać jak czerwone morze się skończy-przytulił mnie.
Opowiedział mi trochę o swoimi rodzinnym mieście i o swoich znajomych.Przy tym bawił się moimi włosami i całował po szyi. Również szeptał słodkie słówka, a ja miałam miliony motylków w brzuchy ,nie wiem czemu.Nie wiadomo jak do pokoju wpadła Lux cała zapłakana.Hazza od razu do niej podbiegł, przytulał i całował w policzek.Będzie idealnym tatusiem.
-Lux moja kochana, Niki to moja dziewczyna i jest dla mnie najważniejsza.No dokładnie to jest na drugim miejscu-oby dwoje usiedli na łóżko.
-Jak to na drugim, kto jest na pierwszym??-zaczęłam się denerwować.
-No jak to kto moja Lux-mała się uśmiechnęła.
Leżeliśmy tak razem i Harry gadał coś o naszym dziecku.Jak będzie to dziewczynka to tylko Darcy i żadne inne imię nie wchodzi w grę.Leżeliśmy jeszcze kilka godzin, ale musiałam zbierać się do domu jak mamy jechać do Holmes Chapel.Odwiózł mnie pod dom i odprowadził pod same drzwi.Tam całował przez kilka minut i nie mogłam się uwolnić.W kuchni były zakupy zrobione przez Lou. Martwi się biedactwo o mnie i boi że umrę z głodu.Ułożyłam wszystko w odpowiednie miejsce, ogarnęłam lekko dom i położyłam się spać.Nie mogłam zapaść w głęboki sen, bo miałam straszne urywki z zerwaniem przez Harrego.Wyciągnęłam walizkę i wkładałam tam najważniejsze rzeczy.Była zima więc zapakowałam pełno swetrów długich spodni i innych cieplutkich ciuszków.Przyszedł Harry.
-Moje kochanie tęskniłem-przytulił mnie mocno.
-Za ledwie kilka godzin mnie nie widziałeś.
-To dla mnie cała wieczność.
Kazał mi ubrać się elegancko, bo jego mama lubi takie dziewczyny, a no i jeszcze będzie połowa jego rodziny.Przeglądaliśmy godzinę moją szafę.
-Jest zima , a ja w sukience wyskoczę-marudziłam.
-Nie pyskuj tylko szukaj, wiesz ile tam będzie osób.Moi dziadkowie, pełno cioć i wujków i wiele innych.
Udało mi się go wybłagać o to, aby do auta ubrać się na luzie.Zapięłam dokładnie torbę i w myślach "sprawdzałam" czy wszystko spakowałam.Zarzuciłam na plecy kurtkę i szybko założyłam buty.Do torebki włożyłam rzeczy, które przydadzą  się w podróży.Harry zabrał moją walizkę i włożył do bagażnika gdzie była już jego.W aucie rozmawialiśmy o jakiś głupotach, a zaczęło się o dzieciach, a skończyło na tym, że loczek chce kupić nowe auto.Z Londynu do Holmes Chapel niby daleko, ale mi zleciało szybko.Wjechaliśmy na podjazd gdzie było już kilka fanek.Wybiegła do nas Gemma i rzuciła się na mnie.
-Boże jak my się dawno nie widziałyśmy-pocałowała mnie w policzek.
-Masz racje, ale Ty wyładniałaś-odwzajemniłam gest.
Hazza rozdawał autografy i robił sobie zdjęcia z dziewczynami.Poślizgnęłabym się na lodzie przed domem, gdyby nie Harry, który zdążył podbiec.W wejściu od razu przywitała mnie ciepło Anne i ojczym Harrego.Zielonooki zaniósł nasze walizki do jego starej sypialni.Poszłam za nim, bo chciałam obczaić jego pokój.Było tam przyjemnie zielono-niebieskie ściany, a na nich zdjęcia Harolda jak był mały.Łóżko było bardzo wygodne.Ułożył nasze walizki w koncie i położył się na łóżko.
-To co robimy?-zapytał całując mnie.
-Nie wiem, może jakaś kawa, a potem mnie oprowadzisz?
-Jasne-uśmiechną się i pokazał słodziutkie dołeczki.
Jego mama już przygotowała kawę z mlekiem, a do tego ciastka.Po domu biegały trzy śliczne kotki.Ukucnęłam przed nimi i pobawiłam przez chwilkę.Później wypiłam kawę przy żartach i pogawędce.Harry chciał się już zbierać więc założyłam buty i kurtkę.
-Nicol połamiesz sobie nogi w tych butach-zaśmiała się ojczym.
-Nie martw się ja przy niej będę-powiedział Harry.
-Tylko o 19 bądźcie na kolacji, macie cztery godziny więc wystarczy wam-mówiła Anne.
Szliśmy za rękę prze miasto, a on  opowiadał mi o każdym miejscu z przejęciem.Po drodze spotykaliśmy kilku jego znajomych i z każdym Harry zamienił kilka zdań.Zaszliśmy do jakiejś kafejki  na gorącą czekoladę, bo trochę było nam zimno.Tam chyba wszyscy znali Hazze z dzieciństwa, bo wspominali z nim różne rzeczy.Wszyscy życzyli nam szczęścia i czekali na zaproszenie na ślub.Poszliśmy na dworzec.Harry usiadł na ławkę i patrzył przed siebie.
-Kochanie a tutaj co się działo??-zapytałam i przytuliłam go.
-To bardzo magiczne miejsce, bo tu pierwszy raz się całowałem z Ashley-zamyślił się.
-Yhm, bardzo interesujące wracamy?
Złapał mnie za rękę i szliśmy w stronę domu.Opowiadał mi o swoich kolegach i innych pierdołach.W domu Anne już pichciła kolację.Gemma za proponowała mi żebyśmy ubrały się w sukienki.Pobiegłyśmy do góry i przekopywałyśmy jej szafę i rzeczy w mojej walizce.Na szczęście mamy podobny gust i udało wybrać się coś ładnego.Ja miałam taką kreację.Dość na luzie niż galowa, ale ważne, żeby było mi w niej wygodnie a Gemma  tę. Wyglądaliśmy ślicznie.Popsikałyśmy się jakimiś perfumami i zbiegłyśmy na dół gdzie wszyscy już czekali.Harry mnie wszystkim przedstawił, a oni podchodzili później do mnie i robili to samo.Pod kominkiem siedziała starsza pani na wózku.Hazza od razu podszedł do kobiety i rozmawiał z nią, pociągnął mnie.
-Babciu to moja narzeczona Nicol- uśmiechnął się.
-Haroldzie ja myślałam, ze to Ashley, a nie jakaś tam inna.Pacz już mi całkiem na oczy padło, ale witam Cię blondynko.
-Miło mi panią poznać-byłam trochę zakłopotana.
Wszyscy usiedliśmy przy stole i zajadaliśmy się pyszną kolacją.Ta babcia cały czas się na mnie patrzała i raz wyciągnęła sobie szczękę z buzi i czyściła ją z resztek jedzenia. Myślałam, że zwymiotuję.Jego rodzina jest bardzo miła, może oprócz tej kobiety, która cały czas mi coś gadała o byłej Hazzy.
-Nie obrazicie się, bo zaprosiłam Ashley do nas na kolację.Zapewne dawno nie widziała Harolda-powiedziała babcia.
-Mamo oszalałaś!!Jak w ogóle tak mogłaś o tym pomyśleć  przecież Harry jest z Niki-zdenerwowała się Anne.
-Niech ta wytapetowana blondynka pozna prawdziwą miłość mojego wnuka-zaśmiała  się.
Głupio mi się trochę zrobiło.Nie wiem czemu, może nie powinnam tu przyjeżdżać??Goście powoli się rozchodzili.Zostali tylko domownicy no i ta babka.Atmosfera zrobiła się trochę luźniejsza i weselsza, chociaż dalej ona komentowała coś we mnie, a mnie ładnie jest pyskować do starszych więc tego nie mogłam zrobić.Zapukał ktoś do drzwi.Poszła otworzyć Gemma.Krzyczał coś w wejściu, ale wpuściła tą miłość Hazzy.Staruszka jak się ucieszyła, aż mogłaby wstać z wózka.Ja z Gemmą i Anne jadłyśmy truskawki w bitej śmietanie.Loczek przedstawił mnie tej farbowanej blondi z kilogramem tapety a ja tylko powiedziałam cześć i koniec rozmowy.
-Pamiętam Haroldziku jak zwierzałeś mi się z pierwszego pocałunku i pierwszego razu z Ashley-mówiła podeksctyowana.
-Wie pani co to było wspaniałe-powiedział tapecira.
-Fajnie by było gdyby Harry zostawił tą farbowaną blondynkę i oświadczył się Tobie, były by śliczne dzieci.
-Babciu przesadziłaś!-krzyknęła Gemma.
-Ja mam racje, co do życia, a nie wy.Harry nie kocha Nicol tylko nasza małą Ashley-dokończyła.
-Teraz to pani przesadziła.Może zajmie się w końcu sobą a nie tym czy Harry mnie kocha czy nie.Chyba raczej tak bo z nim jestem a ja mam naturalne blond włosy a nie to co ona i nie mam tyle tapety-oczy zaszkliły mi się łzami i pobiegłam do góry.
Zamknęła drzwi i rzuciłam się na łóżko.Co ta stara lampucera sobie myśli.Przyszedł do mnie malutki koteczek i położył obok.Z dołu słychać było kłótnie, ale miałam to gdzieś.Drzwi się otworzyły i położył się ktoś kolo mnie.
-Skarbie  ja Cię za nią przepraszam, nie mam pojęcie co jej odbiło-pocałował mnie w głowę Harry.
-To ona powinna mnie przerosić, a nie Ty!!Nic jej nie zrobiłam a ona się rzuca do mnie-wtuliłam się w poduszkę.
-Już sobie poszła i jej ulubienica też, nie przejmuj się tym co mówiła.Kocham tylko Ciebie-pocałował mnie czule w usta.
Dał mi swoją koszulkę i poszłam się umyć. Stanęłam pod prysznicem i strumień gorącej wody oblał moje ciało.Na rękę nalałam sobie szamponu i wcierałam go we włosy, a kiedy powstała piana spłukałam wszystko dokładnie.Jak wyszłam zrobiłam "turban" i całe ciało dokładnie wytarłam.Założyłam bokserki i koszulkę Hazzy.Resztki makijażu dokładnie zmyłam i nakremowałam buzie.

Jak wyszłam Hazziątko siedziało już na łóżku i pisało esemesy.Był już umyty i siedział w tych swoich  obcisłych bokserkach.Położyłam się obok, a on rzucił telefon na podłogę i położył się na mnie.
-Kochanie Ty moje powiedz, że już możesz-pocałował mnie.
-Mogę mogę.
Zdjął, a raczej zerwał ze mnie swoją koszulkę i tak zaczęła się nasza nocna zabawa nie dla dzieci.



                                       ************************************************
Powiem krótko, a raczej napisze.Nie podoba mi się to i to bardzo bardzo, ale niech już sobie będzie.Za błędy bardzo przepraszam, ale w nocy jakieś nie umiem sprawdzać :) Kocham Was i dziękuję za tyle wejść ♥♥