wtorek, 3 lipca 2012

Epilog+Podziękowanie!

   Siedziałam z Olivią, Jess, mamą, tatą  i oczekiwaliśmy wyniku siódmej edycji X-Factora.Od decyzji widzów zależy czy zespół mojego brata One Direction wygra czy zajmie trzecie miejsce.Wszyscy byli zdenerwowani.
-Więc trzecie miejsce zajmują bądź zajmie-wstrzymała oddech prezenterka-One Direction!.
Chłopcy raczej się nie ucieszyli i zaczęli płakać za szczęścia czy z rozpaczy?Nie wiem sama.Razem z przyjaciółkami poszłyśmy do mojej sypialni.Rzuciłyśmy się na łóżko i wygłupiałyśmy, zaczęłyśmy grać w różne gry palnszowe i pisać głupie rzeczy do naszych znajomych.Nie spodziewanie zawołał mnie Loui, który przyjechał, ale nie usłyszałam, bo się tak darłyśmy.Szybko zbiegła jedna po drugiej i pierwszy raz na żywo ujrzałam zespół w komplecie.Wszyscy się przedstawili i byli cali zapłakani.Około północy chłopcy zbierali się do hotelu,a ja poszłam ich odprowadzić.Hazza poprosił mnie o numer i właśnie tak kochanie poznałam Twojego tatusia-zwróciłam się do sześcioletniej Darcy.
-A czy Tatuś wiedział, że Cię kocha?-zapytała, przewracając kartki w albumie z moich lat młodości.
-Nie sądzę, raczej nie.Widzisz od kiedy go poznałam minęło 12 lat, a w ciągu tylu lat sprawiał mi nie miłe niespodzianki, ale mamusi była taka głupia i za każdym razem mu wybaczała-zaśmiałam się i mocno przytuliłam do siebie córeczkę.
-Czyli mnie nie kochasz?-z przed pokoju przyszedł Harold, który wrócił z pracy.
Od dwóch lat jest lekarzem, ale to nie oznacza że nie śpiewa, bo dalej to kocha.Cała nasz kochająca się rodzinka usiadła przy kominku na puszystym dywanie i wspominała dawne czasy...
       O miłości wiemy wiele. Daje nam radość, uśmiech na twarzy i pozytywne podejście do życia. Jest również jak narkotyk, który sprawia, że z dnia na dzień chcemy coraz więcej, aż do momentu, gdy się od niej uzależniamy. Potrafi również ranić. Jest jak nie wiadomo co - zjawia się nagle, znikąd..  Porównuje się ją do rzeczywistości, w kranie fantazji. Prawdziwy przyjaciel natomiast sprawia, że możesz być w stu procentach sobą. Daje ci totalną swobodę, możesz przy nim głośno myśleć i spowiadać się mu z twoich najskrytszych tajemnic - te rzeczy cechują prawdziwego przyjaciela, którego nie warto szukać na siłę, on znajdzie nas sam...
          To wszystko idealnie opisuje mojego Harrego. W obliczu Boga oraz wszystkich zebranych przyrzekłam mu miłość, oddanie w chorobie oraz zdrowiu... Był to najpiękniejszy moment w moim życiu.
   Doskonałym przykładem na to, że istnieje druga szansa w miłości jest Olivia i Liam.Choć on ją zostawił dla innej ona miała zbyt dobre serce i za bardzo go kochała, żeby mu nie wybaczyć. Olivka stała się profesjonalna tancerką i wszyscy błagają ją o to, aby występowała w ich teledyskach czy  koncertach.Na razie nie mają jakiś planów na przyszłość.Mieszkają razem na wsi kilka kilometrów za Londynem i są tam szczęśliwi...
   Co z Louisem i Jess? Są zakochanym do szaleństwa małżeństwem od dziesięciu lat, a do tego ich kolejnym owocem szczęścia są bliźniaczki.Mają zaledwie trzy latka, a rozrabiają lepiej niż dwunastoletni Phillip.Oni mieszkają  w Donecaster i  nic nie może rozłączyć miłości tych dwóch świrusów.Na początku się nienawidzili, a teraz kochają.Wariactwo nie prawda?
   A co tam u naszego bad boy, czyli Zayn? Jest  zakochany w Jullie.Świata po za nią nie widzi, no i jeszcze poza swoją jeszcze nie narodzoną córeczką.Tak, tak brunet postarał się o dziecko. Za dwa miesiące ma urodzić się mała pani Malik, bo duża już jest od 2 lat.
   Niall z Camile natomiast żyją spokojnie w centrum Londynu w swoim mieszkaniu.Zamiast dzieci wychowują dwa psy.Cam dzięki blondynowi pokochała grę na gitarze i codziennie sobie coś grają wieczorami przy świetle księżyca.
   A co słychać u mnie?Wszystko po staremu.Pomimo wieku nadal z Harrym jesteśmy tymi samymi zwariowanymi nastolatkami, których jeszcze bardziej połączyła Darcy.Uśmiecham się delikatnie do Harrego, świadoma jeszcze jednej rzeczy jakiej wam nie wyjaśniłam : wierzę teraz, iż cuda się zdarzają! I będę wdzięczna do końca życia mojemu bratu, ze kilka lat temu poszedł do X-Factora i przyprowadził do domu tych wspaniałych facetów...

PS.Zapomniałabym na śmierć za pięć miesięcy urodzi się drugi junior Styles, jeszcze nie wiem jaka płeć, bo chcę żeby to była niespodzianka !!

                                                                  THE END...


                                                  Moje Kochane Directionerki!!
A więc nadszedł czas na pożegnanie się z Another World, Nicol i resztą bohaterów. Dziękuję Wam, że byłyście tu ze mną i za to, że mnie wspierałyście.Gdyby nie wy nie miałaby 40 wspaniałych obserwatorów i 7014 wejść!To wszystko osiągnęłam dzięki wam.Nie będę wymieniać za co komu dziękuję, bo było by tego stanowczo za dużo.Kilka z Was namawiało mnie żeby pisać to opowiadanie dalej, ale nie miałoby to sensu, dlatego tym, którym podoba się jak pisze zapraszam no nowego bloga:
                                    http://imaginy-onedirection-love.blogspot.com/
Mam nadzieję, że on również Wam się spodoba i osiągnie tyle samo jak Another World , a może nawet i więcej.Jak macie jakieś pytania do mnie to oto mój twitter:
                                                https://twitter.com/#!/followers
          DZIĘKUJĘ WAM JESZCZE RAZ CHOLERNIE MOCNO i mam nadzieję, ze mój blog sprawił wam tyle radości co mi.Na pewno kiedyś się spotkamy może na jakimś zlocie, albo na koncercie chłopców.
                                               DO ZOBACZENIE KOCHANE! <3
                                             + dosłownie ryczałam jak to pisałam!! :)


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdneNbl-w7ryg2pa1-ALSzqEne9C4RoTgLDHrT6SfOEdeYZvWenfxqudTO3Qawig0YMmKV2JcLbY3dcWOeyfuxv40cbBjOnUee2P6oybQgGNxRthpEeNXB1gElhRxuoadQLMVUbW1hv2M/s1600/tumblr_lyhsqzMRP51r2v42mo1_500.gif
   
                                                          we are one, big family !


wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział #31Część2!

...Miło nam się siedziało,ale z Harrym musiałam się już zbierać.Pożegnałam się ze wszystkimi i pojechaliśmy pod mój dom.Miałam być gotowa za godzinę.Otworzyłam moją szafę pełną ubrań, a tam zaledwie kilka sukienek i par butów.Nie wiedziałam o co chodzi.Posprawdzałam inne szafki, ale tam tez nie znalazłam za dużo rzeczy.Na biurku leżała karteczka "Nie martw się o rzeczy, nic mi się nie stało :)"-Louis. Co oni z tym Haroldem kombinują.Poszłam wziąć szybki prysznic.Później całe ciało nasmarowałam waniliowym balsamem.Założyłem bieliznę do tego rajstopy pod kolor odcień skóry.Pomalowałam rzęsy i nałożyłam  niewielką ilość pudru.Szybko założyłam to.Pochodziłam po domu i sprawdzałam co jeszcze zabrali "złodzieje". Przyjechał po mnie Paul.Zawiązał mi oczy czarną chusteczką i "porwał".
  Jechaliśmy krótko.Pomógł mi wysiąść i prowadził gdzieś.Było mi trochę zimno i ślizgałam się w tych szpilach.Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenie, w którym ślicznie pachniało.Posadził na  krześle i kazał nie ściągać opaski.W pewnym momencie ktoś złożył pocałunek  na moich ustach.Wiedziałam, że to Harry.Tylko jego usta tak idealnie pasują do moich.Zdjął opasę i zobaczyłam pięknie ustrojona salę.Pełno świeczek, róż i lampek.Podszedł do nas miły kelner i zamówiliśmy kolację.W ciszy siedzieliśmy i patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Tą piękną chwilę przerwał nam pan, który przyniósł nasze zamówienie.Zjedliśmy kolacje przy żartach i miłej rozmowie.Niestety musieliśmy się już zbierać, bo czekała mnie kolejna niespodzianka.Po raz kolejny musiał zasłonić mi oczy.Paul przyjechał po nas i pojechaliśmy po dalsze prezenty.
   Teraz droga trwała dłużej, ale jakoś dało się wytrzymać.Usłyszałam jak otwierają bramkę, która lekko zaskrzypiała. Hazza poprosił Paula, żeby już pojechał.
-Czy jesteś gotowa na to co teraz zobaczysz?Będę Cię trzymać w razie czego-zaśmiał się.
-Ale gdzie Ty mnie przywiozłeś?-zapytałam lekko zdenerwowana.
-Do lasu na grzyby, nie panikuj!
Szybkim ruchem ręki zerwał ze mnie czarną opaskę i rzuciłam mu się od razu na szyję.Przed nami stał piękny dom.
-Wiem, że jesteś wariat,ale tego się po Tobie nie spodziewałam-musnęłam lekko jego usta.  
-Kocham Cię- pokazał  dołeczki. 
Wziął mnie na ręce i zaniósł pod drzwi.Przekręcił klucz w zamku i weszliśmy do środka.Postawił mnie w dużym salonie. Ten dom był śliczny, nie ma słów, żeby go opisać. Kuchnia Też niczego sobie.Harry będzie miał pole do popisu przy gotowaniu, bo akurat tam ja się jakoś nie sprawdzam. Poszliśmy na górę.Miałam wybrać do którego pokoju wchodzimy.Weszłam do pokoju dla dziecka. Zaczęłam płakać ze szczęścia.Następna  była nasza   sypialnia. Usiadłam na łóżku i zdjęłam  szpilki.Jakoś tak posmutniałam.Harry to zauważył i od razu do mnie podszedł i ukucnął przede mną.
-Co się dzieje?-zapytał z troską w głosie.
-Bo Ty cały czas za mnie płacisz, a ja tylko siedzę w domu i nic nie robię.Ty masz pracę...-uciszył mnie pocałunkiem.
-Niki znowu zaczynasz.Ty za to wszystko płacisz mi tym, że jesteś ze mną, że mnie kochasz-położył się obok-Zapomniałem jeszcze jedna niespodzianka.Wrócił szybko i trzymał ręce za plecami.
-Jeszcze taka najlepsza niespodzianka-zza pleców wyciągnął dwa słodziutkie kocurki.     
-Biały jest Twój, nazwij go jakoś-objął  mnie.
-Może, hmm...Sue?
-Może być, a to Larry?-ucieszył się, pocałowałam go.
On musiał jeszcze gdzieś wyjść, ale obiecał, że wróci jakoś około 20.Pochodziłam trochę po domu i zapoznałam się z nim.Usiadłam na bujanym krześle w pokoju dla naszego przyszłego dziecka.Uśmiechnęłam się sama do siebie i pomyślałam jak to będzie cudownie jak zostaniemy rodzicami.Zadzwoniłam do Jess ona przyznała się, że o wszystkim wiedziała i pomagała dekoratorowi wnętrz dobierać rzeczy pod mój gust.Niespodzianka się udała.Kotkom wlałam mleko do miseczki i postawiłam w kuchni.Pobawiłam się z nimi trochę.Nigdy nie miałam kociaków, ale sądzę, że to wspaniałe zwierzęta.Poszłam się wykąpać.Pod prysznicem zrobiłam to co powinnam.Delikatnie zasłoniłam rolety, rozglądnęłam się po pokoju, po czym podeszłam do lodówki. Z dolnej przegrody wyciągnęłam bitą śmietanę. Odłożyłam ją i podbiegłam do sypialni. Zdjęłam koszulę, naciągnęłam na nogi kabaretki, ubrałam czarne, wysokie szpilki z czerwona platformą. Rozpuściłam włosy i przeczesałam je palcami. Dochodziła 20, wiedziałam, że Harry za chwilę wróci. Wzięłam ze sobą bitą śmietanę i położyłam się na łóżku. Usłyszałam jak Loczek otwiera drzwi wejściowe. Potrząsnęłam bitą śmietana i zaczęłam powoli nakładać na swój brzuch. Zaczęłam pomiędzy piersiami i schodziłam coraz niżej. Odłożyłam śmietanę. Po chwili wszedł on do naszej nowej sypialni. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się figlarnie. Żadne z nas nie odzywało się. Jedynie przygryzłam wargi. On zaczął zdejmować swoją czarną marynarkę. Przez ten cały czas uśmiechał się do mnie. Zdjął koszulę, zostając w samych spodniach. Były już znoszone i przedarte, aczkolwiek nadal wyglądał w nich jak bóg. Powoli podszedł do mnie. Myślałam, że się na mnie położy, lecz on oparł ręce tak, że jedna był po mojej lewej, a druga-po prawej. Kolana położył na łóżku i zaczął zlizywać ze mnie bitą śmietanę. Zaczął od góry i schodził w dół. Rękę trzymałam w jego spodniach. Jego język był już na samym dole. Rozszerzyłam nogi i zaczęłam jęczeć. Wbiłam mu paznokcie w plecy, po chwili jednak puściłam i zaczęłam ściągać jego pasek, który położyłam obok. On ściągnął spodnie razem z bokserkami. Obróciłam się tyłem do niego, on zaś chwycił pas i uderzył mnie nim. Wiedziałam, że nie robi tego, aby sprawić mi ból, lecz by podgrzać sytuację. Jęknęłam więc i przystawiłam się do niego. Chwycił mnie za włosy, zrobił to delikatniej, niż się spodziewałam. Brutalnie wręcz wszedł we mnie. Uderzył mnie jeszcze dwa razy. Przekręciłam się,aby znaleźć się w innej pozycji. Leżałam, oplatałam go nogami, on zaś klęczał. Trzymałam go za szyję, on całował mnie po brzuchu. Po chwili podniósł mnie, nie przerywając stosunku. Przycisnął mnie do ściany, a praktycznie rzucił mną o nią. Przyśpieszył, sapał coraz głośniej, ja zaś jęczałam. Doszłam, myślałam, że to zauważy i przestanie, on jednak nadal kontynuował. Odepchnęłam go lekko, lecz on jeszcze mocniej przycisnął mnie do ściany. Doszedł, więc puścił mnie. Leżeliśmy obok siebie na podłodze i dyszeliśmy. Odwrócił się w moją stronę uśmiechnął. Poprawił mi kosmyk włosów, które opadły mi na czoło. Tą piękną chwilę przewał telefon Hazzy.
-Boże Loui- burknął.
Poszłam zmyć z siebie cała tą bita śmietanę.Nalałam gorącą wodę do wanny i powlewałem różnych olejków przez co ładnie pachniało.W szafce znalazłam koszyczek ze świeczkami i zapałki.Porozkładałam wszystkie i ustawiłam w różne miejsca w łazience.Od tyłu zaatakował mnie Harold.Wykąpaliśmy się razem przy czym chlapiąc jak małe dzieci.W łazience było pełno wody i piany.Jak wyszłam owinęłam się ręcznikiem i związałam włosy.Później Hazza nasmarował mnie masłem czekoladowym, a ja mu plecki i brzusio waniliowym.W kuchni nalałam po lampce wina jakie znalazłam w lodówce.Zaniosłam je do sypialni,a tam obejrzeliśmy komedię "Dwa dni w Nowym Jorku". Świetny film.Przyszły do nas kotki i położyły się na puszystym dywanie.Zbiegłam do kuchni odłożyć lampki od wina, a przy okazji dałam kotkom kolacje.Pożegnałam się z nimi i wolnym krokiem poszłam do góry.Położyłam się obok Harrego, który teraz był smutny.
-A Tobie co się teraz stało?-usiadłam na nim okrakiem.
-Bo ja tyle dla Ciebie robię, a boję się, że mnie kiedyś zostawisz-odwrócił głowę.
-Nawet tak nie myśl.
Położyłam się koło niego, a on jak zawsze mocno mnie przytulił i dzisiejszy dzień umilił mi dwoma słowami ♥

                                  *****************************************
Jak obiecałam jest nowy  we wtorek.Podoba mi się ten rozdział i mogę zaliczyć go do jednego z najlepszych.Kolejny dodam na pewno do piątku.Pod tym rozdziałem pokażcie ile was tu ze mną jest i niech każda , która to czyta zostawi komentarz! To dla mnie bardzo ważne :) Zobaczymy ile mam tu prawdziwych "fanek" <huehuehue> Pochwalcie się jakie macie średnie? +___+






niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział #31Część1!


***Kilka dni później***
     Dzisiaj miałam wpaść do chłopców, bo Liam chce przedstawić  Danielle.Dokładniej to Jess i Jullie, bo one jeszcze jej nie poznały.Jedyne co mnie w tym dziwi to to, ze nie chciał, żeby Olivka leciała do Stanów.Jullie okazała się miłą i przyjacielską dziewczyną.Prawie codziennie spotykamy się we czwórkę i chodzimy na kawę czy  spacer.
   Siedziałam przed telewizorem z kubkiem gorącej czekolady i oglądałam pogodę na dziś.Jest luty czyli zimno, ale będzie padał śnieg z czego ciesze się jak mała dziewczynka.Nie chciało mi się nigdzie dzisiaj wychodzić, więc siedziałam w piżamie.Ktoś wszedł sobie do domu bez pukania.Od razu zerwałam się z sofy i pobiegłam do przedpokoju.To był tylko Liam z wielkim bukietem róż.
-Cześć Liam- on mocno mnie przytulił i podniósł kwiaty.
-Witam to dla Ciebie!-krzyknął i pocałował mnie w policzek
-No dziękuję, ale z jakiej to okazji?-wstawiłam kwiaty do wazonu.
-Dzisiaj mijają dwa lata od kiedy jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi -uśmiechnął się.
Przyznaje się, że całkowicie o tym zapomniałam.Coś się jeszcze wymyśli, przecież mamy cały dzień.Usiedliśmy przed telewizorem, a brunet wyciągnął z reklamówki kilka filmów i słodycze.Przykryłam się kocem, a Liam objął mnie mocno i pocałował w czubek głowy.
-Kocham Cię, jesteś dla mnie młodszą siostrą-przytulił mnie mocniej.
-Też Cię kocham, nie mogłam wymarzyć sobie lepszego przyjaciela-zaśmiałam się.
**Oczami Nialla**
Jak codziennie rano siedziałem przybity w salonie.Kątem oka spoglądałem w stronę Jess, która bawiła się ze swoim synkiem.Szkoda, że to nie moje dziecko.Lou to mój przyjaciel, ale odbiłbym mu Jess.Podszedł do niej, namiętnie pocałował w usta i pogładził Phillipa po policzku.Znoszę to codziennie, a moje serce łamie się na miliony kawałeczków.Odłożyłem kubek z herbatą  na stół.Wszyscy się  na mnie popatrzeli jakoś tak dziwnie.Ubrałem buty i zarzuciłem na siebie pierwszą lepszą kurtkę.Szedłem prosto przed siebie.Idąc myślałem co ma Louis, a czego nie mam ja.Jednak tego nie było dużo.Delikatne płatki śniegu opadały mi na moje blond włosy.Ciekawe czy kiedyś znajdę taką dziewczynę, którą pokocham jak Jess.Po drodze do nikąd zaszedłem do Tesco, ale dokładne nie wiem po co.Wziąłem wózek i chodziłem po sklepie w tą i z  powrotem.Zapatrzyłem się na małą dziewczynkę, która nie mogła dosięgnąć po żelki.Szybko do niej podbiegłem.
-Ceść moźeś podać mi te zelki plose-zrobiła słodkie oczka i wskazała palcem na moje ulubione żelki.
Zrobiłem to o co prosiła i szybko odbiegła.Do koszyka wrzucałem to co popadnie.Cały czas ktoś do mnie dzwonił, ale nie miałem siły z nikim gadać.Podeszły do mnie trzy fanki i prosiły o zdjęcia.Nie odmówiłem, bo wiedziałem jakie są tego konsekwencje.Miałem dość życia, a przede wszystkim tej pipszonej miłości, która się na mnie uwzięła i nie chce zesłać mi kobiety.Stanąłem w kolejce  do kasy, tam za wszystko zapłaciłem i zapakowałem w siatki.Zrobiło mi się trochę zimno.Postanowiłem pójść na kawę.W kawiarni wszyscy mnie już znali.Często tam bywałem.Zamówiłem to co zawsze czyli latte i murzynka.Usiadłem w koncie i wziąłem gazetkę.Kelnerka przyniosła mi moje zamówienie i jak zawsze zamieniłem z nią kilka zdań.Była fanką One Direction, ale nie piszczała przy rozmowie ze mną.Usłyszałem głos tej małej dziewczynki w sklepie.Obgadywała mnie chyba z mama nie ładnie.Olałem to na początku, ale potem coś mnie podkusiło, żeby się odwrócić.Zobaczyłem tą małą ślicznotkę z dużą pięknością. Dziewczynka podbiegła do mnie z paczką żelków, ale się wywróciła i i kilka jej się wysypało.Zerwałem się od razu żeby jej pomóc.Nie płakała, była dzielna.Poczęstowała mnie żelkami, które się nie wysypały.Usiedliśmy przy jednym stoliku.
-Jestem Niall a Ty?-zapytałem brunetki.
-Kto by nie wiedział kim jesteś-parsknęła-Camille Cam jak chcesz-uśmiechnęła się.
Fajna z niej dziewczyna.Bardzo rozgadana i przyjacielska.Poprosiła o autograf i zdjęcie.Dopiłem kawę i poszliśmy we trojkę na spacer.Fotoreporterzy już nas dorwali.Nie chcę, żeby zaraz była hejtowana przez fanki.Odprowadziliśmy jej siostrę do domu, a ona wzięła pieski na spacer.
-Potrzymasz jednego?-popatrzyła mnie mnie błagalnym wzrokiem.
Podała mi zieloną smycz i poszliśmy w stronę lasu.Opowiedziała, że te daw psy znalazła na śmietniku i rodzice pozwolili je przygarnąć.Musiałem wracać do domu i ona zresztą też. Pod jej drzwiami wymieniliśmy się numerami telefonu.
-Dziękuję za miłe popołudnie-oddała mi mój telefon.
-Dla mnie to sama przyjemność, pozdrów siostrę-pocałowałem ją w policzek.
Zaczerwienia się i szybko weszła do domu.
    Do siebie doszedłem szybko.Cały w skowronkach przywitałem się ze wszystkimi, a zakupy wrzuciłem do kuchni.Szczerzyłem się od ucha do ucha.Teraz mogę powiedzieć, że byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.Lou i Jess mogą sobie wsadzić tą swoją miłości głęboko gdzieś.Z butelką pepsi pobiegłem do mojego pokoju i włączyłem laptopa.
**Oczami Nicol**
Ogarnęłam trochę dom po seansie filmowym z Liamem.Była 15, a ja dalej w piżamie, ale co tam w końcu weekend.Musiałam zacząć się szykować do chłopców.Jak zawsze stanęłam przed szafą i nie miałam co ubrać.Półki się już uginały, ale nadal nie miałam wystarczającej ilości ubrań.Ubrałam czarne rurki, do tego szeroki czerwony sweter.Poszłam do łazienki umyć zęby i wyprostować włosy.Ktoś dobijał się do zamku od drzwi.Wyszłam szybko z pomieszczenie i ujrzałam Harolda z różyczką.
-Kolejny włamywacz-przytuliłam go.
-Ale Ty dałaś mi klucze-zrobił słodkie oczka i pocałował mnie-Po tym spotkaniu z Danielle robię Ci niespodzinkę i masz się ładnie ubrać.
-Sukienka, szpilki i ładnie ułożone włosy?
-Tak właśnie-usiadł na moim łóżku.
Różę od niego postawiłam w pokoju na szafce nocnej.Do torebki wrzuciłam telefon, portfel i chusteczki.Zamknęłam mieszkanie i pojechaliśmy.
   Na miejscu byliśmy szybko, bo nie było żadnych korków na drodze.W domu ślicznie pachniało.Na pewno wynajęli jakiegoś kucharza.Przywitałam się za wszystkim, tylko czekaliśmy na Dan i Liama.Niall siedział na fotelu uśmiechnięty
-Co Ty tu robisz?-zapytałam zdziwiona i pomyślałam o kłopotach z Dan.
-Przyjechałam się pożegnać, bo lecę do Stanów.
Zaprosiłam ją do środka.Wszyscy siedzieli w salonie, a jak zobaczyła Liama, który całował Danielle to myślałam, ze się na nią rzuci.Posiedziała z nimi, podgadała, ale cały czas się cieszyła podobnie jak Niall.
-Co się cieszysz?-zapytała ją Jess.
-No bo lecę dziś w nocy do Stanów i dowiedziałam się, ze szefem tej całej szkoły tańca jest Carol.Nasz przyjaciel ten ze szkoły-uśmiechnęła się szerzej, a wredne spojrzenie posłała Liamowi.
-Boże  na serio lecimy z Tobą-krzyknęłam równo z Jess.
-Drogie panie wy jesteście nasze,a  nie jakiegoś Carola.Olivka jest singielką więc może być z nim ale nie wy-zaśmiał się Hazza i mocno mnie przytulił.
   Różowo-włosa musiała już jechać.Oczywiście nie obeszło się bez płaczu.Nawet Jullie płakała, która bardzo się do niej przywiązała.Wszyscy się z nią pożegnali, oprócz Liama.Danielle chociaż powiedziała   "Cześć szczęścia w tańcu" .Odprowadziłyśmy Olivie do auta i tam jeszcze płakałyśmy  we czwórkę....

                                                ...CIĄG DALSZY ZA KILKA DNI!!



                                                           **************************
Tak dawno nic nie dodałam!!Wiem przepraszam Was za to bardzo, ale jest koniec roku i musiałam podciągnać oceny na jak najlepsze.Zrobię w dwóch częściach, bo wyszłoby bardzo długie, a wiem, że nie którym mnie chciałoby się tyle czytać.Drugą część mam napisaną w połowie więc dodam ja może jutro lub wtorek, ale to najpóźniej.
Sorry za błędy, ortograficzne, językowe i inne, ale o dwudziestej trzeciej nie mam głowy do tego, więc nie czepiajcie się o to :)

Na dobranoc macie jedno zdjęcia Malika ♥
http://25.media.tumblr.com/tumblr_m59o1gossa1rskmgeo1_500.png
  

piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział#30

   Harry zawiózł mnie do lasu.Było tam zimno, ciemno i padał deszcz.Zanosiło się też na burzę.
-Kochanie zimno mi-powiedziałam i chciałam się do niego przytulic.
-Trzeba było się ubrać-zaśmiał się.
Przejechałam dłońmi po nogach, żeby chociaż trochę rozgrzać je .Prowadził mnie gdzieś głębiej i głębiej.Usiadł na pieńku.
-Harry ja... ja... jestem w ciąży i zimno nam-wstał i z całej siły uderzył pięścią w brzuch.
-No to już po dziecku i po Tobie.Nie kocham Cię i nigdy nie kochałem.Wierzyłaś we wszystkie bajeczki które Ci opowiadałem IDIOTKA!!-uderzył mnie pięścią w nos.
 Otworzyłam oczy i byłam w sypialni Hazzy.To był tylko głupi sen.W pokoju nikogo nie było.Zbiegłam na dół a, tylko siedziała Jullie.
-Cześć gdzie reszta-zapytałam, biorąc na ręce Philipa
-Pojechali do sklepu-odłożyła czasopismo.
-A Ty spałaś u Zayna?-zapytałam ciekawsko.
-Tak, no jakoś tak wyszło.
Pochodziłam po pokoju z maluchem i musiałam coś zjeść, bo umierałam z głodu.Zrobiłam jajecznicę, również dla Jullie, bo mnie o to poprosiła.Zjadłyśmy wspólnie przy porannej pogawędce.Bardzo miła z niej dziewczyna lub to tylko pozory.Pobawiłyśmy się z maluszkiem, a przy okazji zrobiłyśmy niezły syf.Ktoś zapukał do drzwi.Myślałam, że chłopcy, ale to tata Lux przy prowadził ją do chłopców.Obiecałam mu, ze zaopiekuję się jego córką.W kuchni zarobiłam jej jakąś kaszkę, jak dzieci mogą to w ogóle jeść.Jullie poszła się ubrać, a mi dwa potworki zostały na głowie.Jeden rozwalał chrupki, a drugi wylewał picie.To jeden powód dla którego nie chcę mieć dzieci.Później zamieniłyśmy się rolami.Jak wróciłam z góry Jullie zrobiła dwie latte i wypiłyśmy ją przy oglądaniu wiadomości.Brunetka poszła po coś do góry, a w tym czasie chłopcy wrócili z zakupów.Obładowani torbami weszli do domu i wszystko im wypadło.
-Wow, maskara, macałbym-powiedział Zayn.
-Szacunek Niki- Niall zrobił wielkie oczy.
-Ma się czym pochwalić- Liam oblizał usta- Hazza to ma szczęście-dokończył.
-Boże o co wam chodzi??-krzyknęłam.
-Może pójdziesz założyć stanik?!-krzyknął Lou.
-Dobra- zaczerwieniłam się.
Aż tak musieli się podniecać, ze zobaczyli moje cycki.Pobiegłam do pokoju loczka i założyłam brakującą część garderoby.Zbiegłam na dół gdzie wszyscy oglądali poranne bajeczki.Rozumiem, że w domu jest dwójka małych dzieci, ale Lou i Niall byli bardzo przejęci tą bajką.Usiadłam pomiędzy Harrym , a Zaynem. Loczuś rzucił się na mnie i zaczął nachalnie  całować.
-Jadę dzisiaj do Holmes Chapel, bo mama i Gemma zaczęły tam ponownie mieszkać-szepnął mi do ucha.
-Będę płakać-czułam jego oddech na mojej szyi.
-Pojedziesz ze mną i pokażę Ci wszystko.Opowiem moje dzieciństwo i inne takie-zaczął robić mi malinkę.
-Ej tu są dzieci-krzyknął Liam.
-Dobra zamknąć się.
Hazza wziął mnie na ręce i pobiegliśmy do sypialni.Rzuciła na łóżko i ściągnął swoją koszulę.Dobierał się do mnie, ale nie pozwoliłam mu.
-Przestań proszę-odepchnęłam go.
-Przepraszam zapomniałem o tym, że muszę poczekać jak czerwone morze się skończy-przytulił mnie.
Opowiedział mi trochę o swoimi rodzinnym mieście i o swoich znajomych.Przy tym bawił się moimi włosami i całował po szyi. Również szeptał słodkie słówka, a ja miałam miliony motylków w brzuchy ,nie wiem czemu.Nie wiadomo jak do pokoju wpadła Lux cała zapłakana.Hazza od razu do niej podbiegł, przytulał i całował w policzek.Będzie idealnym tatusiem.
-Lux moja kochana, Niki to moja dziewczyna i jest dla mnie najważniejsza.No dokładnie to jest na drugim miejscu-oby dwoje usiedli na łóżko.
-Jak to na drugim, kto jest na pierwszym??-zaczęłam się denerwować.
-No jak to kto moja Lux-mała się uśmiechnęła.
Leżeliśmy tak razem i Harry gadał coś o naszym dziecku.Jak będzie to dziewczynka to tylko Darcy i żadne inne imię nie wchodzi w grę.Leżeliśmy jeszcze kilka godzin, ale musiałam zbierać się do domu jak mamy jechać do Holmes Chapel.Odwiózł mnie pod dom i odprowadził pod same drzwi.Tam całował przez kilka minut i nie mogłam się uwolnić.W kuchni były zakupy zrobione przez Lou. Martwi się biedactwo o mnie i boi że umrę z głodu.Ułożyłam wszystko w odpowiednie miejsce, ogarnęłam lekko dom i położyłam się spać.Nie mogłam zapaść w głęboki sen, bo miałam straszne urywki z zerwaniem przez Harrego.Wyciągnęłam walizkę i wkładałam tam najważniejsze rzeczy.Była zima więc zapakowałam pełno swetrów długich spodni i innych cieplutkich ciuszków.Przyszedł Harry.
-Moje kochanie tęskniłem-przytulił mnie mocno.
-Za ledwie kilka godzin mnie nie widziałeś.
-To dla mnie cała wieczność.
Kazał mi ubrać się elegancko, bo jego mama lubi takie dziewczyny, a no i jeszcze będzie połowa jego rodziny.Przeglądaliśmy godzinę moją szafę.
-Jest zima , a ja w sukience wyskoczę-marudziłam.
-Nie pyskuj tylko szukaj, wiesz ile tam będzie osób.Moi dziadkowie, pełno cioć i wujków i wiele innych.
Udało mi się go wybłagać o to, aby do auta ubrać się na luzie.Zapięłam dokładnie torbę i w myślach "sprawdzałam" czy wszystko spakowałam.Zarzuciłam na plecy kurtkę i szybko założyłam buty.Do torebki włożyłam rzeczy, które przydadzą  się w podróży.Harry zabrał moją walizkę i włożył do bagażnika gdzie była już jego.W aucie rozmawialiśmy o jakiś głupotach, a zaczęło się o dzieciach, a skończyło na tym, że loczek chce kupić nowe auto.Z Londynu do Holmes Chapel niby daleko, ale mi zleciało szybko.Wjechaliśmy na podjazd gdzie było już kilka fanek.Wybiegła do nas Gemma i rzuciła się na mnie.
-Boże jak my się dawno nie widziałyśmy-pocałowała mnie w policzek.
-Masz racje, ale Ty wyładniałaś-odwzajemniłam gest.
Hazza rozdawał autografy i robił sobie zdjęcia z dziewczynami.Poślizgnęłabym się na lodzie przed domem, gdyby nie Harry, który zdążył podbiec.W wejściu od razu przywitała mnie ciepło Anne i ojczym Harrego.Zielonooki zaniósł nasze walizki do jego starej sypialni.Poszłam za nim, bo chciałam obczaić jego pokój.Było tam przyjemnie zielono-niebieskie ściany, a na nich zdjęcia Harolda jak był mały.Łóżko było bardzo wygodne.Ułożył nasze walizki w koncie i położył się na łóżko.
-To co robimy?-zapytał całując mnie.
-Nie wiem, może jakaś kawa, a potem mnie oprowadzisz?
-Jasne-uśmiechną się i pokazał słodziutkie dołeczki.
Jego mama już przygotowała kawę z mlekiem, a do tego ciastka.Po domu biegały trzy śliczne kotki.Ukucnęłam przed nimi i pobawiłam przez chwilkę.Później wypiłam kawę przy żartach i pogawędce.Harry chciał się już zbierać więc założyłam buty i kurtkę.
-Nicol połamiesz sobie nogi w tych butach-zaśmiała się ojczym.
-Nie martw się ja przy niej będę-powiedział Harry.
-Tylko o 19 bądźcie na kolacji, macie cztery godziny więc wystarczy wam-mówiła Anne.
Szliśmy za rękę prze miasto, a on  opowiadał mi o każdym miejscu z przejęciem.Po drodze spotykaliśmy kilku jego znajomych i z każdym Harry zamienił kilka zdań.Zaszliśmy do jakiejś kafejki  na gorącą czekoladę, bo trochę było nam zimno.Tam chyba wszyscy znali Hazze z dzieciństwa, bo wspominali z nim różne rzeczy.Wszyscy życzyli nam szczęścia i czekali na zaproszenie na ślub.Poszliśmy na dworzec.Harry usiadł na ławkę i patrzył przed siebie.
-Kochanie a tutaj co się działo??-zapytałam i przytuliłam go.
-To bardzo magiczne miejsce, bo tu pierwszy raz się całowałem z Ashley-zamyślił się.
-Yhm, bardzo interesujące wracamy?
Złapał mnie za rękę i szliśmy w stronę domu.Opowiadał mi o swoich kolegach i innych pierdołach.W domu Anne już pichciła kolację.Gemma za proponowała mi żebyśmy ubrały się w sukienki.Pobiegłyśmy do góry i przekopywałyśmy jej szafę i rzeczy w mojej walizce.Na szczęście mamy podobny gust i udało wybrać się coś ładnego.Ja miałam taką kreację.Dość na luzie niż galowa, ale ważne, żeby było mi w niej wygodnie a Gemma  tę. Wyglądaliśmy ślicznie.Popsikałyśmy się jakimiś perfumami i zbiegłyśmy na dół gdzie wszyscy już czekali.Harry mnie wszystkim przedstawił, a oni podchodzili później do mnie i robili to samo.Pod kominkiem siedziała starsza pani na wózku.Hazza od razu podszedł do kobiety i rozmawiał z nią, pociągnął mnie.
-Babciu to moja narzeczona Nicol- uśmiechnął się.
-Haroldzie ja myślałam, ze to Ashley, a nie jakaś tam inna.Pacz już mi całkiem na oczy padło, ale witam Cię blondynko.
-Miło mi panią poznać-byłam trochę zakłopotana.
Wszyscy usiedliśmy przy stole i zajadaliśmy się pyszną kolacją.Ta babcia cały czas się na mnie patrzała i raz wyciągnęła sobie szczękę z buzi i czyściła ją z resztek jedzenia. Myślałam, że zwymiotuję.Jego rodzina jest bardzo miła, może oprócz tej kobiety, która cały czas mi coś gadała o byłej Hazzy.
-Nie obrazicie się, bo zaprosiłam Ashley do nas na kolację.Zapewne dawno nie widziała Harolda-powiedziała babcia.
-Mamo oszalałaś!!Jak w ogóle tak mogłaś o tym pomyśleć  przecież Harry jest z Niki-zdenerwowała się Anne.
-Niech ta wytapetowana blondynka pozna prawdziwą miłość mojego wnuka-zaśmiała  się.
Głupio mi się trochę zrobiło.Nie wiem czemu, może nie powinnam tu przyjeżdżać??Goście powoli się rozchodzili.Zostali tylko domownicy no i ta babka.Atmosfera zrobiła się trochę luźniejsza i weselsza, chociaż dalej ona komentowała coś we mnie, a mnie ładnie jest pyskować do starszych więc tego nie mogłam zrobić.Zapukał ktoś do drzwi.Poszła otworzyć Gemma.Krzyczał coś w wejściu, ale wpuściła tą miłość Hazzy.Staruszka jak się ucieszyła, aż mogłaby wstać z wózka.Ja z Gemmą i Anne jadłyśmy truskawki w bitej śmietanie.Loczek przedstawił mnie tej farbowanej blondi z kilogramem tapety a ja tylko powiedziałam cześć i koniec rozmowy.
-Pamiętam Haroldziku jak zwierzałeś mi się z pierwszego pocałunku i pierwszego razu z Ashley-mówiła podeksctyowana.
-Wie pani co to było wspaniałe-powiedział tapecira.
-Fajnie by było gdyby Harry zostawił tą farbowaną blondynkę i oświadczył się Tobie, były by śliczne dzieci.
-Babciu przesadziłaś!-krzyknęła Gemma.
-Ja mam racje, co do życia, a nie wy.Harry nie kocha Nicol tylko nasza małą Ashley-dokończyła.
-Teraz to pani przesadziła.Może zajmie się w końcu sobą a nie tym czy Harry mnie kocha czy nie.Chyba raczej tak bo z nim jestem a ja mam naturalne blond włosy a nie to co ona i nie mam tyle tapety-oczy zaszkliły mi się łzami i pobiegłam do góry.
Zamknęła drzwi i rzuciłam się na łóżko.Co ta stara lampucera sobie myśli.Przyszedł do mnie malutki koteczek i położył obok.Z dołu słychać było kłótnie, ale miałam to gdzieś.Drzwi się otworzyły i położył się ktoś kolo mnie.
-Skarbie  ja Cię za nią przepraszam, nie mam pojęcie co jej odbiło-pocałował mnie w głowę Harry.
-To ona powinna mnie przerosić, a nie Ty!!Nic jej nie zrobiłam a ona się rzuca do mnie-wtuliłam się w poduszkę.
-Już sobie poszła i jej ulubienica też, nie przejmuj się tym co mówiła.Kocham tylko Ciebie-pocałował mnie czule w usta.
Dał mi swoją koszulkę i poszłam się umyć. Stanęłam pod prysznicem i strumień gorącej wody oblał moje ciało.Na rękę nalałam sobie szamponu i wcierałam go we włosy, a kiedy powstała piana spłukałam wszystko dokładnie.Jak wyszłam zrobiłam "turban" i całe ciało dokładnie wytarłam.Założyłam bokserki i koszulkę Hazzy.Resztki makijażu dokładnie zmyłam i nakremowałam buzie.

Jak wyszłam Hazziątko siedziało już na łóżku i pisało esemesy.Był już umyty i siedział w tych swoich  obcisłych bokserkach.Położyłam się obok, a on rzucił telefon na podłogę i położył się na mnie.
-Kochanie Ty moje powiedz, że już możesz-pocałował mnie.
-Mogę mogę.
Zdjął, a raczej zerwał ze mnie swoją koszulkę i tak zaczęła się nasza nocna zabawa nie dla dzieci.



                                       ************************************************
Powiem krótko, a raczej napisze.Nie podoba mi się to i to bardzo bardzo, ale niech już sobie będzie.Za błędy bardzo przepraszam, ale w nocy jakieś nie umiem sprawdzać :) Kocham Was i dziękuję za tyle wejść ♥♥

czwartek, 31 maja 2012

Rozdział#29

   Kolejne dni na Bahama minęły dość szybko i w miłej atmosferze.Do dziś nie mogę uwierzyć, że Harry mi się oświadczył.Na lotnisku poszłoby wszystko sprawnie, gdyby nie kilka fanek, które cudem się dowiedziały gdzie spędzamy urlop.Lot do Londynu jakoś się nie za bardzo udał, bo cały czas siedziała z nimi mała dziewczynka, która była wielką fanką One Direction.Nawet nie mogłam przytulić się do mojego chłopaka, bo to dziecko siedziało mu na kolanach i śpiewało piosenki.Rodzice chcieli już ją zabrać to miałam małą nadzieję, że pójdzie sobie to ona się rozpłakała i mocno w niego wtuliła.
   Przy lądowaniu na szczęście już ją zabrali.Udaliśmy nasze bagaże i poszliśmy w stronę auta Liama, który miał nas odebrać.Chłopcy wymieniali się ciekawostkami, które się działy w Londynie i na Bahama.
-Wszystko jest gotowe?-zapytał Harry.
-No właśnie nie za bardzo-wymamrotał  Liam.
-Jak to nie?Przecież na jutro wszystko miała być!-zdenerwował się loczek.
  Odwieźli mnie do domu. Liama pocałowałam w policzek, a z Hazzą długo się całowałam.Rzuciłam wszystkie walizki i poszłam napić się mleka.Wszystko rozpakowałam i wrzuciłam do pralki.Zrobiłam kawę i oglądałam wiadomości.Ktoś zapukał do drzwi, to był Zayn.
-Cześć-mocno mnie przytulił.
-No hej co chcesz?-odepchnęłam go.
-Musisz mi coś pomóc.
Zrobiłam mu coś do picia i dałam żelki.Poszliśmy do mojej sypialni i usiadł na łóżku.Opowiedział mi jak poznał Jullie.Pokazał ich wspólne zdjęcia.Była ładna, ale jakoś nie ufam jego dziewczynom.Położyłam się obok, a on przytulił mnie.Jutro chce ją zaprosić do domu i wszystkim przedstawić.Niech tylko dotknie Hazzy to ją zabije.Obejrzeliśmy komedie romantyczną, ale Zayn musiał już iść.
-Tylko pamiętaj, zabije ją jeśli prześpi się z Harrym-powiedziałam szturchając go w ramie.
-Obiecuję, że będę jej pilnować.Cześć-pocałował mnie w policzek.
-Narka-odwzajemniłam to.
Byłam zmęczona po całej podróży.Wzięłam gorącą kąpiel i zjadłam kanapki na kolację.Nastawiłam budzik na 9, bo trzeba uzupełnić zapasy w lodówce.Położyłam się do łóżka i po samą szyje nakryłam się kołdrą.

   I want, I want... po pokoju rozległ się dźwięk mojego telefonu.Spojrzałam na zegar na ścianie.Była 8!!Popatrzałam się w okno, padał śnieg.Na co się tu dziwić przecież jest środek lutego.Kocham zimę.Dzwonił Liam.
-Siemka mała, co tam?-krzyczał do słuchawki.
-Czy Ty jesteś mądry?Ja śpię o tej godzinie.
-Dobra, dobra otwórz mi drzwi.
Wstałam z łóżka i poszła zrobić to o co mnie poprosił.Dał mi różyczkę, którą chował za plecami.Ledwo co widziałam na oczy.Zrobiłam dwie kawy z ekspresu, bo on tylko takie pije i usiedliśmy w salonie.O czymś tam pieprzył, ale ja jeszcze nie ogarniałam co się dookoła mnie dzieje.W łazience odbyłam poranną toaletę, a włosy związałam w kitkę.W pokoju wygrzebałam z szafy ciuchy.Wróciłam do przyjaciela, który miał smutny wyraz twarzy.
-Gadaj co się stało?-przytuliłam go od tyłu.
-Nic-powiedział oschle.
-Przecież widzę, wiesz, że mi możesz powiedzieć o wszystkim.
-Zakochałem się chyba dobra!-krzyknął i wylał kawę.
-Przecież chodzisz z Olivką?W ogóle to w kim?-zrobiłam wielkie oczy.
-Danielle Peazer tancerka.Ostatnio spotykałem się z nią, bo tańczyła na naszych koncertach.No nie wiem czy ją kocham, ale jak ją widzę mam motyle w brzuchu i serce bije mi szybciej.
Mocno mnie do siebie przytulił.Opowiedział mi o całej znajomości z tą całą Dan.Wiadome było to,  że  chodzenie z Olivią nie doprowadzi ich od razu do ołtarza.Boję się tego, że moja przyjaciółka się.załamie.
-Zerwiesz z nią?-zapytałam.
-Teraz Ci nie powiem, bo nie wiem, ale nic do niej nie czuje więc nie chcę jej robić nadziei.
Poleżeliśmy u mnie w sypialni.Pokazał mi jej TT i opowiadał jaka to jest cudowna.Nie wiem już co mam sądzić o całej tej sytuacji.Nie mogę mu przecież kazać, być z różowo-włosą do końca życia.Założyłam kurtkę i buty.Około dziesiątej pojechaliśmy do Tesco zrobić jakieś zakupy.W sklepie zobaczyło nas kilka fanek.Musiałam czekać na niego, ale kilka z nich poprosiło mnie o autograf i zdjęcia.Tak jakoś miło mi się zrobiło, że nie wszystkie mnie hejtują.W oddali zauważyłam dziewczynę z burzą loków.Pociągnęłam Liama w jej stronę.
-To ta  Danielle?
-Tak, nie rób mi przypału.
-Przedstaw mi ją.
Podeszliśmy do niej od tyłu i on zakrył jej oczy.
-Zgadnij kto to-powiedział.
-LIAM!-krzyknęła i rzuciła mu się na szyje.
-Dan poznaj Niki moją najlepszą przyjaciółkę-wystawiłam jej dłoń do uścisku, a ona mnie przytuliła.
Ta dziewczyna tryskała radością.Uśmiechała się na każdym kroku, widać, że zależy jej na Liamie. Dokończyliśmy zakupy we trójkę.Zeszły nam w sklepie jakieś dwie godziny.Później pojechaliśmy do kawiarni.Tam zamówiliśmy trzy kawy.Brunet chciała zajechać do galerii po nowe ciuchy.Mi to odpowiadała, bo muszę kupić sobie nowe buty.Z Danielle gadałam o wszystkim.Czułam się przy niej jakbym znała się z nią już kilka lat, a dla Liama to odpowiadało i chodzi z bananem na twarzy.On poszedł wybierać sobie koszule, a my pobiegłyśmy po buty.Przymierzałyśmy każde po kolei, a fanki chłopców pytały czy oni są z nimi.Po godzinie Liam wrócił z pięcioma torbami, a my jeszcze nie umiałyśmy nic wybrać.W końcu wybrałam te , a Danielle takie tylko, że szare. Wszyscy zadowoleni z kilku godzinnych zakupów.
-Może pojedziecie do mnie?-zaproponowała.
-Ja nie mogę, ale dzięki za zaproszenie-powiedziałam i uśmiechnęłam się do dziewczyny.
-Ja z chęcią-złapał ją w talii Liam.
   Odwieźli mnie do domu.Chwilkę jeszcze pogadaliśmy, ale wolałam zostawić ich samych.
-Tylko nie szalejcie za bardzo-zaśmiałam się.
Rozpakowałam wszystkie zakupy i poukładałam je w odpowiednie miejsca.Z kartonu wyciągnęłam buty i chodziłam w nich po domu.Były bardzo wygodne.Znowu ktoś zapukał do drzwi.Teraz to był Harry, trochę roztrzepane miał loczki.
-Cześć kochanie- uniósł mnie lekko-Za niskie buty kupiłaś.
-Nie to Ty jesteś za wysoki-stanęłam na palcach i pocałowałam go.
Usiedliśmy w salonie i rozmawialiśmy o dzisiejszym dniu.Pominęłam spotkanie z Dan, bo Harry wkurzyłby się  na Liama i zrobił aferę.Zaczął całować mnie, jego usta kierowały się  do szyi i dekoltu.Wiedziałam jakie ma plany na dalsze popołudnie..
-Harry nie dzisiaj-poprawiłam bluzkę
-Czemu?-zrobił smutną minkę.
-Ciężkie dni- pocałowałam go w policzek.
-Czyli małe Hazziątka się nie udały?-udawał, że płacze.
-No bo miały się nie udać i  nie będzie ich przez jakieś pięć lat jeszcze.
-Ranisz Niki-przytulił mnie.
Harold pokazał swoje zdolności kulinarne i ugotował szybki obiad.Przyznam się, że umie gotować lepiej ode mnie.Po wspólnym obiedzie poleniuchowaliśmy trochę.
-Szykuj się-powiedział Styles.
-Gdzie?
-Do nas, Zayn przyprowadza swoją dziewczynę Jullie.
-Zapomniałam.Jak ją przelecisz to popełnię samobójstwo.
-Nie zrobię głupoty, a w ogóle jesteś przyszłą panią Styles- podniósł moją rękę z pierścionkiem.
Poszłam do sypialni ubrać wcześniej przygotowane ciuchy. Zrobiłam mocniejszy makijaż, a włosy rozpuściłam i delikatnie wyprostowałam.
-Słońce ślicznie wyglądasz.
-Nie podlizuj się-pocałowałam go w policzek.
Do torebki wrzuciłam telefon, chusteczki i inne drobiazgi.W aucie jak zawsze ta sama płyta, którą już rzygam. W okolicy  było cicho i spokojnie.Za drzwiami było słuchać krzyki i śmiechy.
-Zawsze na was trzeba yy...eee..ślicznie wyglądasz-jąkał się Malik.
-To moja dziewczyna, odwal się-pocałował mnie Harry.
-Dzięki-przytuliłam go.
Weszliśmy do salonu i wszyscy się na mnie rzucili.Przywitałam się po kolei i podeszłam do Jullie.
-Cześć jestem Niki- podałam jej rękę.
-Miło mi Jullie- uśmiechnęła się.
Podeszłam na kołyski w której leżał Phillip.Wzięłam go na ręce i mocno przytuliłam.Jess podła mi butelkę i usiadłam z nim na kanapie.Karmiłam go, wszyscy się na mnie patrzeli.
-Harry musicie mieć dziecko, zobacz jaką dobrą matka będzie moja siostra-śmiał się Lou.
-Ona mnie chce mieć dzieci-objął mnie ramieniem Hazza.
-Trzeba było się postarać na Bahama-powiedział Zayn.
-No starałem się-wszyscy wybuchli śmiechem.
-Widać, że nie za bardzo-powiedział Jess.
Kocham tu przebywać.W gronie moich przyjaciół, każdy jest inny co sprawia, że są wyjątkowi.Dziewczyna Zayna widać, że trochę nieśmiała.Nie dziwię się jej zobaczyła taką szurnięta "rodzinkę". Nie mogłam oderwać oczu od małego Philipka.Jest taki słodki.Liam z Olivią poszli na górę pogadać.Mam złe przeczucia, bo ta rozmowa ciągnie się dość długo.Po domu rozległo się pukanie do drzwi.Zayn się zerwał i prawie by  się potkną o dywan.Chwile tam pogadał i wrócił z dziewczynka. Taka malutka, słodziutka była.
-Dziewczyny poznajcie naszą śliczną Lux-powiedział Mulat.
 Posadził ją na łóżku i dał kilka zabawek.Chwile później z góry zbiegła Olivia z walizkami.Jess spojrzała na mnie i pobiegła do Liama.
-Olivia gdzie idziesz?-zapytałam.
-Wyprowadzam się, Liam już mnie nie kocha to nie będę tu mieszkać-zaczęła płakać.
-Zamieszkasz ze mną?-zapytałam i mocną ją przytuliłam.
-Nie spróbuje jeszcze raz dostać się do szkoły tańca.
-Zadzwoń dzisiaj jeszcze-wytarłam jej łzy.
-Myślałam,. że mnie kocha, ale pech.Cześć wszystkim.
-Cześć- wszyscy odpowiedzieli równo.
Odprowadziłam ją do auta jej brata i pomachałam.Wróciłam do domu cała zapłakana i Liam chciała mnie przytulić, ale zjebałam go i uderzyłam w policzek.Emocje mnie poniosły.Usiadłam obok Hazzy, wtuliłam się w jego tors.
-Haly, Haly!-krzyczała Lux.
Wziął ją i posadził na kolana, ona prawie weszła mu na głowę.Rozczochrała mu włosy i pocałowała w policzek.Jak to słodko wyglądało.Jullie już się rozgadała, znalazła wspólny temat z Jess i Niallem, a Liam zamknął się w pokoju.Poszłam na niego.Zapukałam, łaskawie wstał i otworzył.
-Mogę?-zapytałam.
-No-warknął.
-A jednak wolisz Dan-usiadłam na łóżko.
-Przeczytała moje esemesy.
-Przez to z nią zerwałeś?
-Nie, przez to, że jej nie kocham.
-Okej-przytuliłam go i wyszłam z pokoju.
Przyszła mama Lux.Pożegnałam się z nią, ale było ciężko.Takie śliczne dziecko.Philipek poszedł spać to nie było z kim się pobawić.Wypiliśmy po drinku, pogadaliśmy, pośmialiśmy się.Bałam się wrócić do domu i nie miałby kto mnie odwieź dlatego nocuje u Hazzy.Zaniósł mnie do swojej sypialnie i rzucił na łóżko.
-Nie mam w czym spać-złapałam jego policzki.
-To jesteś zmuszona spać nago.
-Śnisz, idę do Jess po coś-wyrwałam się z jego uścisków.
-Dam Ci moją koszulkę!-krzyknął.
Porozmawiałam chwilkę z moją przyjaciółką o różnych babskich sprawach.Trochę też o Jullie i Olivi.Powiedział, ze Lou bardzo dobrze czuje się w roli tatusia.Wzięłam od Hazzy koszulkę z cyframi "1856". Tak zajebiście pachniała.Wzięłam szybko prysznic.Styles już leżał wykąpany i sprawdzał swojego TT.Poklepał miejsce koło siebie.Jak się położyłam wszystko powyłączał.
-Niedługo będzie niespodzianka i już zawsze będę koło Ciebie zasypiał-pocałował mnie w czubek głowy.
-Kocham Cię wariacie.
-Ja Ciebie też-wtuliłam się w jego tors i odpłynęłam przy zapachu boskich perfum.
    


                                          ************************************
Witam Wy moje siostry.Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale była blokada twórcza.Nie wiem czy się wam podoba mi osobiście tak.Możee...7 komentarzy i kolejny rozdział? :) Przepraszam za błędy, bo nie chciało mi się sprawdzać.Kocham Was i dziękuję za tyle wejść i obserwatorów ♥

http://25.media.tumblr.com/tumblr_m48b46qaSM1qhzw1so1_500.gif

sobota, 19 maja 2012

Rozdział#28

***Kilka dni później***
   Lot na Bahama był długi i męczący, a to wszystko przez Paula, który marudził.Musiał lecieć z nami dla naszego bezpieczeństwa.Jechaliśmy taksówką, gdzieś nie mam pojęcia gdzie.Ledwo co trzymałam się na nogach, zasypiałam na ramieniu Hazzy.Taksówka się zatrzymała i wysiadał Paul, chciałam zrobić to samo, ale Harry mnie zatrzymał.
-Nie szalejcie za bardzo gołąbeczki-zaśmiał się.
-Spadaj.Jutro się zdzwonimy.
-Harry daleko jeszcze?-marudziłam.
-Kochanie nie denerwuj się.
Jechaliśmy jeszcze kilka minut, a ja spałam.
-Wstawaj i zawiązuję Ci oczy-wyszczerzył się Harold.
-Rób co chcesz.
Zawiązał mi oczy i wyprowadził z auta.Obojętne mi było co za mną zrobi, ja chciałam tylko łóżko.Słyszałam jak rozmawiał jeszcze przez telefon, ale jakoś nie wyraźnie.Kierowca niósł nasze walizki.Potknęłam się o krawężnik i jeb na trawę.Wziął mnie na ręce i pocałował w czoło.
-Jesteś gotowa zobaczyć dom gdzie spędzimy kilka najbliższych nocy?-postawił mnie na ziemię.
-Okej, ale potem idę od razu do łóżka.
Delikatnie ściągał mi chustę.Światło mnie poraziło, ale dobra.Stałam przed ich "skromnym"  apartamentem.No nie wiedziałam, że  mają taki ogromną willę.Zaprowadził mnie do środka i zapłacił taksówkarzowi.To co było na zewnątrz to pikuś do tego czy tej kuchni. Widać, że nie mieli na co wydać kasy.
-Kochanie podoba się?-przytulił mnie,
-Wasz niewielki apartament na Bahama!-krzyknęłam.
-Jesteś zła?
-Nie zaskoczona-pocałowałam go.
-Idź zobacz górę.
Weszłam, było pięć par drzwi.I ciekawe które wybrać, ale pod jednymi drzwiami była różyczka.Domyśliłam się, że to mogą być.Sypialnia przepiękna, ciekawe czym mnie jeszcze zaskoczy.Otworzyłam jeszcze jeden drzwi z tego pokoju.No nie łazienka też skromniutka.W wannie woda z różami.Oj kocham mojego głuptaska.
-Najpierw się wykąpiesz, potem zjesz kolację ze mną i pójdziesz spać.A jutro pójdziemy na plażę.
-Nie Hazza, spać!
-Zrobiłem tak ładne dla z Ciebie,a  Ty nie chcesz-zrobił smutna minkę.
-Oj dobrze.
Poszłam do sypialni i z torby wyciągnęłam koszulkę i bokserki oraz kosmetyczkę.Zdjęłam z siebie brudne ubrania i weszłam do gorącej wody.
   Posiedziałam w wannie dobra godzinę, ale musiałam wyjść bo kolacja była gotowa.To kąpiel mnie rozbudziła.Nasmarowałam ciało czekoladowym masłem, a na głowie zrobiłam turban.Zjedliśmy pyszną kolację przy świecach i lampce wina.Jest tam cholernie gorąco i nawet klimatyzacja i otwarte okna nie pomagają.Poszłam do łazienki, rozczesałam włosy.Zgasiłam światło w sypialni i otworzyłam okno.
-Kotku ślicznie wyglądasz-nakrył mnie kocem.
-Dobranoc.
-No pewno będzie dobra-pocałował mnie w czubek głowy.

    Wstałam około 10.Harruś jeszcze drzemał.Wyszłam na dwór.Ciepłe powietrze uderzyło mi w twarz, ale co tam tu jest gorąco,a w Londynie pada deszcz.Położyłam się na leżaku i zadzwoniłam do Liama.Dowiedziałam się, ze Olivia jednak została.Pogadałam ze wszystkimi po trochu.W kuchni nie mogłam się troszkę ogarnąć, ale jakoś udało mi się wszystko znaleźć.Zrobiłam mu typowe brytyjskie śniadanie i starannie ułożyłam na stole.Schodził ze schodów.
-Niki nie gadaj, że zrobiłaś śniadanie?-zaśmiał się.
-Bardzo zabawne-pocałował mnie, sadzając na blacie.
-Jakie plany na dziś?
-Plaża, Ty, Ty i jeszcze raz Ty.
Zjedliśmy śniadanie przy żartach i śmiechu.Poszłam do łazienki.Tam ubrałam nowy strój kąpielowy, a na to założyłam przewiewną sukienkę.Włosy związałam w starannego koga.Harry zadzwonił po Paula, który był u nas po 10 minutach.We trójkę ruszyliśmy na plażę oddaloną tylko o nie cały kilometr.Chłopaki szeptali coś, a mnie to irytowało.Na plaży poszli do jakiegoś małego gostka i gadali z nim o jakimś jachcie.Wsiedliśmy do takiego i gdzieś popłynęliśmy.
-I powiedz mi, że to Twój jacht-odgarnęłam mu loczki.
-Nie mój misiu, tylko też chłopaków.
Byliśmy na środku oceanu.Paul i Harry skakali, nurkowali i wygłupiali się.Ja leżałam i opalałam się.Nie ma mowy, żebym weszła do wody.Namawiali mnie,ale ja odmawiałam.Przysypiałam już tam trochę i głowa napierdzielała mnie od słońca.Poczułam jak ktoś mnie łapie za nogi i za ręce.Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo wylądowałam w wodzie.Przyznam, że woda wcale nie była aż taka zimna.
-Zabije was!!-okryłam się ręcznikiem.
-My tu przyjechaliśmy popływać, a nie Ty będziesz leżeć-śmiał się Paul.
-Zabawne.
Usiadłam na dziobie jachtu i patrzyłam przed siebie.
-Podoba Ci się tu?-zapytał Harry.
-Oczywiście, że tak, tylko Ty zawsze za nie płacisz i tak dziwnie się czuję.
-Nie gadajmy o kasie- pocałował mnie
 Wróciliśmy do domu.Razem z Paulem kąpaliśmy się w basenie.Miło leciały nam godziny, ale Harry go wyrzucił.Leżałam na nim na  materacu.
-Musze coś zrobić, Ty tu zostaniesz i będziesz grzecznie leżeć-wytrzepał wodę z włosów.
-Jasne.
Jak opętany pobiegł do domu i wrócił z moją czerwoną sukienką i czarnymi szpilkami.W tej, której byłam w Paryżu i zapytał się mnie czy zostanę jego dziewczyną.O co tu do cholery chodzi?Kazał mi to ubrać. Tak zrobiłam, ale co dalej.Wszystkie okna pozamykał i pozasłaniał żaluzję.Zadzwonił Lou.Powiedziałam mu o tej całej sytuacji.
-Ej, a może on chce z Tobą zerwać?-powiedział Niall.
-Ty dzięki, ale po co ta sukienka i wszystko?
-Może w takim fajnym stylu i powie zostańmy przyjaciółmi-pocieszała mnie Jess.
-Ja z wami nie rozmawiam!Żegnam.
Leżałam w hamaku i różne myśli chodziły mi po głowie.Mogła to być prawda co oni mówili.Włosy trochę mi wyschły i związałam je w kitkę.Wyszedł zza szklanych drzwi Paul!
-Co Ty tu robisz?-facepalm.
-Niespodzianka, a teraz chodź grzecznie.
Weszliśmy do domu, w którym było pełno dużych, małych świeczek i różnych kwiatów.Zerwanie w takim stylu?Zajebiste.Zaprowadził mnie na taras gdzie była przyszykowana kolacja przy winie.Zestresowana usidłam na krześle,  a Paul szepnął coś Hazzie.Zjedliśmy to co było na talerzach i popijaliśmy winko.
-Musimy poważnie porozmawiać-powiedział Harry i wstał.
-Nie mogłeś zerwać ze mną w Londynie tylko przywozić tu i jeszcze bardziej w sobie rozkochać?-oczy zalały mi się łzami, a on śmiał się.
-Widać, że wszyscy się dobrze spisali-podniósł mnie-Ja nie chcę z Tobą zrywać.
-...-podniosłam brwi.
-Jesteśmy ze sobą prawie dwa lata i wiem, że jesteś tą jedyną-uklęknął-Wyjdziesz za mnie?-z kieszeni wyciągnął pudełeczko z pierścionkiem.
-Tak-założył mi pierścionek i pocałował-Myślałam, że chcesz ze mną zarwać.
-Nawet tak nie myśl.Chodź porywam Ci gdzieś.
   Doszliśmy na plaże, gdzie był rozłożony koc.Dookoła niego świeczki, a na nim miska z przeróżnymi owocami.Karmiliśmy się nawzajem przy zachodzie słońca.A byłam taka przerażona tym ''zerwaniem". Leżeliśmy wtuleni w siebie, oglądając niebo.Z tego powodu, że robiło się ciemno wróciliśmy do domu.
-Co robimy?-powiedziałam, rzucając się na kanapę.
-Małe Hazziątka?-uśmiechnął się.
-Chodź do góry-pociągnęłam go.


                                        ********************************
Postarałyście się z komentarzami pod poprzednią notatką ♥ i dzięki temu nabrałam weny i udało napisać mi się to.Napiszcie co o tym sądzicie, bo dla mnie to się jakoś nie za bardzo podoba.Zapraszam na mojego nowego bloga.Dodawajcie się do obserwatorów, to dla mnie bardzo ważne :)

sobota, 12 maja 2012

Rozdział #27

**Oczami Liama**
   Nie spałem przez całą noc tylko patrzałem się jak moja piękność śpi.To była nasza ostatnia wspólna noc, bo dzisiaj ona wylatuje do Stanów Zjednoczonych spełniać swoje marzenia.W pewnym sensie mnie to cieszy, ale i w pewnym nie.Wygramoliłem się z łóżka i pocałowałem ją w czoło.Założyłem niebieską koszulkę i poszedłem zrobić jej śniadanie.Reszta jeszcze spała, na nie dziwię mi się przecież jest dopiero siódma rano.Zrobiłem jajecznicę, a do szklanki nalałem mleko.Wszystko ułożyłem starannie na tacce i poszedłem do góry.
-Kicia wstawaj- zabrałem  jej kołdrę.
-Dobrze kochanie-rzuciła mi się na szyję.
Zjadła śniadanie, a ja przyglądałem jej się uważne.Nie chcę, żeby mnie tu zostawiała.Bez niej jest tak, że czuję pustkę w sercu.Nie wyobrażam sobie życia bez niej lub jakieś innej dziewczyny na miejscu Olivki.Sprawdzała walizki czy wszystko zapakowała.Na półkach w szafie nie było już tyle jej rzeczy tylko kilka bluzek, których nie nosi.Chciało mi się płakać, ale musiałem udać silnego.
-Liam będziesz tęsknić?-wstała z ziemi i przetarła łzę.
-Umrę bez ciebie-przytuliłem ją.
Samolot miała za półtorej godziny, ale musiała pożegnać się jeszcze z rodzina i Nicol to zaraz mieliśmy jechać.Poszła do każdego do pokoju i ich budziła.Z Jess żegnała się najdłużej i płakały jak głupie.No chociaż ja na pewno nie będę lepszy, nie będziemy się widzieć przez pół roku.Postaram się ją odwiedzać, kiedy będę miał jakieś wolne.Pocałowała Phillipka w czółko i wyszliśmy.Jej walizki spakowałem do bagażnika i pojechaliśmy do Niki.Przez całą drogę patrzyła przed siebie i się nie odzywała.W jej oczach zbierały się łzy, ale nie chciała ich za bardzo pokazać.U Nicol otworzyłam nam jej mam bo ona jeszcze spała, ale Olivia musiała ją obudzić.
-Nicol wstawaj, zaraz wylatuję!-krzyknęła Olivia i rzuciła się na nią.
-Nie leć!Zostań z nami-już płakała.
Przytuliły się mocno i płakały.Szeptały coś sobie na ucho.Wypiliśmy u niej kawę i porozmawialiśmy, ale niestety musieliśmy już jechać.
-Masz dzwonić codziennie i przyjechać jak będziesz miała kilka dni wolnego-przytuliły się mocno.
-Jasne, będę tęsknić, kocham Cię.Cześć-powiedziała Olivka i wyszliśmy.
W aucie nadal panowała nie zręczna cisza.Na lotnisku nie było dużo ludzi i na szczęście żadnych fanów.Oni teraz się nie liczyli, teraz ona była najważniejsza.Wyciągnąłem walizki z auta i złapałem mocno jej dłoń.Poszliśmy na odprawę i tam zaatakowało mnie kilka dziewczyn.Olivia od razu foch i poszła w drugą stronę.
-Czekaj Olivia!-krzyczałem.
-Nie mogą dać Ci spokoju nawet dzisiaj, kiedy ostatni raz się widzimy?-przetarłam jej łzy i policzków.
Podeszliśmy pod samolot, którym miała lecieć.Staliśmy i całowaliśmy się namiętnie.
-Liam obiecaj, ze mnie nie zdradzisz.
-Kochanie nawet tak nie myśl-mocno ją przytuliłem.
-I nie zostawisz mnie, dlatego że jestem daleko?
-Nigdy jesteś dla mnie najważniejsza-pocałowałem ją w policzek-A teraz już idź, bo samolot odleci.
-Ja już tęsknię, kocham Cię.
-Ja Ciebie też-pocałowałem ją ostatni raz.
Nie wytrzymałem i łzy same mi poleciały.Patrzyłem jak idzie powolnym krokiem i wchodzi do samolotu. Przed wejściem jeszcze mi pomachała.Stałem sam i płakałem.Płakałem, bo na pół roku straciłem najważniejsza dla mnie osobę.Już nie będę się koło niej budzi i zasypiał.Spojrzałem jeszcze raz na samolot i odchodziłem stamtąd.
-Liam, Liam!!-usłyszałem głos.
Odwróciłem się i nie mogłem uwierzyć w to co widzę.Biegła moja Olivia.Rzuciła się na mnie i objęła nogami moje biodra.
-Wariatko samolot zaraz odlatuje-mocno ją do siebie przytuliłem, jak nigdy.
-Nie lecę.
-A twoje marzenia?-cały czas trzymałem ją na rękach.
-Moje marzenia już się spełniły.Mam najlepszego na świecie chłopaka i wspaniałych przyjaciół-pocałował mnie.
-Zrobię wszystko, żebyś tańczyła.Wszystko rozumiesz wszystko.
-Jedziemy do domu?No i jeszcze moje rzeczy!
-Kupię Ci nowe i ja muszę odpocząć.
-To jedź do spa czy gdzieś, a mnie zawieź do domu-zeszła ze mnie i poszliśmy w stronę auta.
-Ale z Tobą.
Pojechaliśmy do najlepszego spa w Londynie.Zarezerwowałem pokój i poszliśmy na masaże.

**Oczami Nicol**
   Siedziałam z Harrym na sofie i oglądaliśmy film.Cały czas myślałam o tym jak tyle wytrzymam bez Olivi.Zadzwonił jego telefon, ale nie odebrał przy mnie tylko wyszedł.
-Harry z kim rozmawiałeś?
-Kolega.
-Jasne.
-Wiem, że nie ufasz mi Niki.
-Ufam, chyba-powiedziałam szeptem.
-To mam coś dla nas-poszedł po coś-Tylko Ty i ja lecimy za kilka dni na Bahama-uśmiechnął się.
-Żartujesz?-wstałam z miejsca.
-Jestem całkowicie poważny, a jak wrócimy to będzie jeszcze jedna niespodzianka.
Dokończyliśmy oglądać film, ale cały czas przerywał nam telefon Hazzy, aż w końcu musiał gdzieś pojechać.Później przyjechali rodzice.Zaczęli się pakować, bo dzisiaj mieli lecieć.Mama pakowała wszystko idealne, a tata powrzucał byle jak do torby.Przez to musiałam poukładać jego rzeczy w idealną kostkę.Mama z przejęciem biegała po domu i sprawdzał czy wszystko zapakowała.Przyjechał Louis, który miał ich zawieść na lotnisko.
-Logan czy wszystko mamy?-zapytała mama.
-Tak, na pewno słońce.
-A bilety macie?-krzyknął Lou.
-Boże zapomniałam!!-krzyknęła mama.
Pobiegła do sypialni.Pożegnałam się z nimi i pojechali.I znowu chata wolna na dobry miesiąc.Moi staruszkowie to dość rozrywkowi ludzie i zwiedzili już dobre pół świata.Dzisiaj miałam zamiar spędzić resztę dnia z Lou i jego synkiem.Posprzątałam w domu i poszłam do mojej pracowni coś po bazgrać.Rozłożyłam sztalugę i wyciągnęłam farby, które dostałam od Nialla.Miałam wizję na  dom, taki poza miastem pełnym aut.Zawsze chciałam mieszkać na wsi, mieć konia i spokój.Zero pisków opon i zaśmieconego środowiska.Po godzinie jakoś obraz wyglądał.Zadzwonił dzwonek.Pobiegłam szybko otworzyć.Oczywiście był to Louis z Phillipkiem.
-Cześć siostrzyczko-przytulił mnie.
-Hejka, co tam u Was słychać?
-A dobrze, dobrze to gdzie idziemy?-poprawił małemu czapkę.
-Może zostaniemy w domu?
-Jak chcesz.
Wzięłam od niego wózek i rozebrałam maluszka.Usiedliśmy w salonie, o Lou zrobił kawę.Mój brat planował już ślub z Jess, ale nie wiem po co tam szybko.Obejrzeliśmy kilka zdjęć z dzieciństwa, a on porobił zdjęcia Phillipowi i wrzucił je na TT.
   Tak zleciało nam kilka godzin na miłej pogawędce.Ubrałam jego synka i pożegnałam się z nimi.Z ciekawości weszłam na mojego TT i na jakieś strony plotkarskie.Roiło się tam od tego, że jestem w ciąży, bo nosze rozciągnięte swetry.Harry napisał na swoim koncie, ze to jest nie możliwe i jeśli było by tak, że nosze w brzuchu małego  Stylesa to poinformowałby fanki.Zamknęłam laptopa i poszłam wziąć prysznic.Później pozamykałam drzwi i położyłam się spać w cieplutkim łóżeczku.

                                  **********************************
Udało się napisać coś jeszcze przed tragiczną szkołą.Nie jestem z niego zadowolona.Rozdziały będę krótkie, bo zbliżam się do końca, a chcę żeby było ich jakoś więcej.Dziękuje za komentarze.A teraz warunek, żeby był kolejny rozdział chciałabym mieć 5 komentarzy.Możecie to dla mnie zrobić??